Po długiej przerwie witam Was ja!! - Carmen!!
Chciałam Was przeprosić, za braki, ale obie z Miką mamy mało czasu ;/
Spróbuję dodać rozdział jutro, ale nie obiecuję ;]
+ zapraszam na mój nowy blog goodnightblue.blogspot.com
Buziaki - Car xoxo
Łączna liczba wyświetleń
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
BLOG!
Hej! :) Zapraszam was na nowego bloga, z perspektywy Liama jeszcze przed czasem X Factora! :)
http://liampayne-mojahistoria.blogspot.com/
http://liampayne-mojahistoria.blogspot.com/
środa, 17 kwietnia 2013
piątek, 5 kwietnia 2013
Zapraszam!
Chciałam was zaprosić na mojego nowego bloga. Mam nadzieję, że zostawicie po sobie, szczerą opinię.:)
http://onedirection-jednokierunkowi.blogspot.com/
http://onedirection-jednokierunkowi.blogspot.com/
wtorek, 2 kwietnia 2013
Rozdział XLIV
Heejo.:) Kolejny. Następny pojawi się, gdy pod rozdziałem znajdą się dwa komentarze, Pozdrawiam.:D
____________________________________________________________________
Tkwiłam chwilę w jego mocnym uścisku, ale szybko się opamiętałam, odpychając chłopaka i zachowując odpowiednią odległość. Payne najwyraźniej się zakłopotał. Spojrzałam na niego niepewnie.
-Coś jeszcze?- rzuciłam chłodno, a on zmierzył mnie spojrzeniem, uśmiechając się przebiegle.
-Nic.- warkną i opuścił moją sypialnię. Rzuciłam się na łóżko, chowając głowę w poduszce.
-Nienawidzę ich!- wrzasnęłam, lecz tak by nie usłyszeli. Nie miałam ochoty leżeć, a na pewno nie tu. Wstałam, poprawiając koszulkę. Uchyliłam drzwi balkonowe i weszłam na nie, przymykając za sobą. Rozłożyłam się wygodnie na leżaku, wygrzebując z pod koca paczkę papierosów. Kiedyś w dzieciństwie obiecałam sobie, że nigdy nie będę palić, pić czy ćpać. Jednak życie mnie przerosło. Może i nie ono, jak przeszłość. Zaciągnęłam się dymem, rozchodzącym się przyjemnie po moich płucach. Wypuściłam resztki, ponownie wkładając szluga w usta. Świat, pomimo tego, że mienił się tysiącami różnych barw, ja widziałam tylko jedną- szarą. Towarzyszy mi ona od ukończenia czternastego roku życia, aż do dziś. Wtedy straciłam wiele rzeczy, które wywoływały szczery uśmiech na moich ustach. Nikt nie potrafił przywołać go ponownie. Udało się to tylko Caroline, która jest obecnie, jedną z najbliższych memu zimnemu sercu osób. Nikogo nie dopuszczałam do siebie. Nie potrafiłam nawiązywać nowych znajomości. Zachowywałam się inaczej, co powodowało różne opinie publicznie. Całkowicie nie interesował mnie mój wygląd. Chodziłam w niedopasowanych do siebie szerokich bluzach, w ogóle się nie malowałam, włosy układałam na szybkiego i zaniedbałam figurę przez napychaniem się słodkościami, mającymi zastąpić mi ważną część życia i zalepić dziurę w sercu. Dopiero rok temu doprowadziłam się trochę do ładu. Głównie przez namowy Carmen. To ona nie potrafiła patrzeć jak się marnuję. Popadłam w depresje, która trwa do dziś. Często słyszę tylko "ogarnij się", "zmobilizuj się" itp. To nie jest takie łatwe. Nikt tak naprawdę prócz właśnie Car o tym nie wie. No i teraz Liama, któremu się wygadałam. Sama nie wiem czemu. Wydał mi się taki... Szczery? Prawdziwy? Ufny? Wiem, że popełniłam błąd, za który pewnie w przyszłości zapłacę. Dokończyłam palić i zgniotłam papierosa. Poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. To była ona. Caroline. Posłałam jej wymuszony uśmiech. Zaciągnęła się powietrzem i skrzywiła.
-Znowu paliłaś..- bardziej stwierdziła niż spytała. Wzruszyłam ramionami, a on podniosła mój podbródek, przyglądając się badawczo.
-Chodź ze mną na dół. Błagam. Nie chcę wyjść dziwacznie...- przy nich? powodzenia.
-Nie mam ochoty.- bąknęłam, przymykając powieki. Poczułam szarpnięcie i zdenerwowana się podniosłam.
-Czy to w jakiś szczególny sposób odmieni twoje życie?- dziewczyna skinęła głową.-A więc chodźmy, ale wisisz mi za to przysługę.- wywróciła oczami i pociągnęła mnie w stronę schodów. Zeszliśmy na dół kierując się do salonu. Czułam spojrzenie całej piątki na swoim ciele, co nie było zbyt ciekawym doznaniem. Zapewne przeciętna nastolatka zabiła by się za to uczucie, ale niestety nie ja.
-Oo. Oliwia, wróciłaś.- uśmiechnął się zadziornie Tomlinson.
-Tsa...- syknęłam i usiadłam w fotelu, przyglądając się jak napięta atmosfera zaczyna rosnąć.
Dostrzegłam Payna spoglądającego na mnie z współczuciem?? No nie wierzę. On? Długo mnie nie było? Fakt, trzy lata.
-Więc tak jak mówiłem. Nagrywamy teraz piosenki do nowego albumu "Take Me Home".-zaczął Harry, patrząc na mnie z wyższością.
-A ty Oli? Czym ciekawym się zajmujesz?- uśmiechnął się Niall. Wydawał mi się dziwnie przyjazny.
-Studiuje na Królewskiej Akademii tak jak Car. W wolnym czasie śpiewam w clubach nocnych. Jak na razie to mi wystarcza.- rzuciłam, a ich wzrok był... Zmieszany, zdziwiony? Sama nie wiem.
-Mogę skorzystać z toalety?- rzucił Malik i wstał z miejsca.
-Jasne.- Caroline wyszczerzyła się jak idiotka, ale tylko w moich oczach. Dziewczyna zaczęła coś opowiadać, a reszta patrzyła na nią z zaciekawieniem.
-Mam nadzieję, że kiedyś zatańczysz i zaśpiewasz dla mnie.- poczułam ciepły oddech w okolicach ucha. Podniosłam głowę, napotykając czekoladowe tęczówki Mulata napełnione pogardą. Przeszło mnie dziwne uczucie, w które nie chciałam wnikać. Zirytowana jego durnymi zaczepkami, postanowiłam się odegrać.
-Ej! Trzymajcie krócej swojego kumpla, bo jego gesty posuwają się trochę za daleko jak na jednodniową znajomość.- warknęłam, a Zayn zatrzymał się w połowie drogi. Widziałam ten strach w jego oczach.
-Nie chcę przeżyć tego co kiedyś.- udałam, że jest mi smutno, ale faktycznie tak było, zawsze jak o tym myślałam.
-O czym ty mówisz?- spojrzeli zdziwieni, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ooo to..- poczułam na sobie morderczy wzrok Malika. Zrezygnowałam.-Too..Tomlinsonie. Boję się, że jak zabiorę mu marchewkę, to odgryzie mi dłoń.- wymyśliłam coś na szybkiego, lecz nie było to zbyt mądre.
Louis przyglądał mi się z uniesioną brwią, a reszta nabijała się z niego.
____________________________________________________________________
*Z perspektywy Oliwi*
Tkwiłam chwilę w jego mocnym uścisku, ale szybko się opamiętałam, odpychając chłopaka i zachowując odpowiednią odległość. Payne najwyraźniej się zakłopotał. Spojrzałam na niego niepewnie.
-Coś jeszcze?- rzuciłam chłodno, a on zmierzył mnie spojrzeniem, uśmiechając się przebiegle.
-Nic.- warkną i opuścił moją sypialnię. Rzuciłam się na łóżko, chowając głowę w poduszce.
-Nienawidzę ich!- wrzasnęłam, lecz tak by nie usłyszeli. Nie miałam ochoty leżeć, a na pewno nie tu. Wstałam, poprawiając koszulkę. Uchyliłam drzwi balkonowe i weszłam na nie, przymykając za sobą. Rozłożyłam się wygodnie na leżaku, wygrzebując z pod koca paczkę papierosów. Kiedyś w dzieciństwie obiecałam sobie, że nigdy nie będę palić, pić czy ćpać. Jednak życie mnie przerosło. Może i nie ono, jak przeszłość. Zaciągnęłam się dymem, rozchodzącym się przyjemnie po moich płucach. Wypuściłam resztki, ponownie wkładając szluga w usta. Świat, pomimo tego, że mienił się tysiącami różnych barw, ja widziałam tylko jedną- szarą. Towarzyszy mi ona od ukończenia czternastego roku życia, aż do dziś. Wtedy straciłam wiele rzeczy, które wywoływały szczery uśmiech na moich ustach. Nikt nie potrafił przywołać go ponownie. Udało się to tylko Caroline, która jest obecnie, jedną z najbliższych memu zimnemu sercu osób. Nikogo nie dopuszczałam do siebie. Nie potrafiłam nawiązywać nowych znajomości. Zachowywałam się inaczej, co powodowało różne opinie publicznie. Całkowicie nie interesował mnie mój wygląd. Chodziłam w niedopasowanych do siebie szerokich bluzach, w ogóle się nie malowałam, włosy układałam na szybkiego i zaniedbałam figurę przez napychaniem się słodkościami, mającymi zastąpić mi ważną część życia i zalepić dziurę w sercu. Dopiero rok temu doprowadziłam się trochę do ładu. Głównie przez namowy Carmen. To ona nie potrafiła patrzeć jak się marnuję. Popadłam w depresje, która trwa do dziś. Często słyszę tylko "ogarnij się", "zmobilizuj się" itp. To nie jest takie łatwe. Nikt tak naprawdę prócz właśnie Car o tym nie wie. No i teraz Liama, któremu się wygadałam. Sama nie wiem czemu. Wydał mi się taki... Szczery? Prawdziwy? Ufny? Wiem, że popełniłam błąd, za który pewnie w przyszłości zapłacę. Dokończyłam palić i zgniotłam papierosa. Poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. To była ona. Caroline. Posłałam jej wymuszony uśmiech. Zaciągnęła się powietrzem i skrzywiła.
-Znowu paliłaś..- bardziej stwierdziła niż spytała. Wzruszyłam ramionami, a on podniosła mój podbródek, przyglądając się badawczo.
-Chodź ze mną na dół. Błagam. Nie chcę wyjść dziwacznie...- przy nich? powodzenia.
-Nie mam ochoty.- bąknęłam, przymykając powieki. Poczułam szarpnięcie i zdenerwowana się podniosłam.
-Czy to w jakiś szczególny sposób odmieni twoje życie?- dziewczyna skinęła głową.-A więc chodźmy, ale wisisz mi za to przysługę.- wywróciła oczami i pociągnęła mnie w stronę schodów. Zeszliśmy na dół kierując się do salonu. Czułam spojrzenie całej piątki na swoim ciele, co nie było zbyt ciekawym doznaniem. Zapewne przeciętna nastolatka zabiła by się za to uczucie, ale niestety nie ja.
-Oo. Oliwia, wróciłaś.- uśmiechnął się zadziornie Tomlinson.
-Tsa...- syknęłam i usiadłam w fotelu, przyglądając się jak napięta atmosfera zaczyna rosnąć.
Dostrzegłam Payna spoglądającego na mnie z współczuciem?? No nie wierzę. On? Długo mnie nie było? Fakt, trzy lata.
-Więc tak jak mówiłem. Nagrywamy teraz piosenki do nowego albumu "Take Me Home".-zaczął Harry, patrząc na mnie z wyższością.
-A ty Oli? Czym ciekawym się zajmujesz?- uśmiechnął się Niall. Wydawał mi się dziwnie przyjazny.
-Studiuje na Królewskiej Akademii tak jak Car. W wolnym czasie śpiewam w clubach nocnych. Jak na razie to mi wystarcza.- rzuciłam, a ich wzrok był... Zmieszany, zdziwiony? Sama nie wiem.
-Mogę skorzystać z toalety?- rzucił Malik i wstał z miejsca.
-Jasne.- Caroline wyszczerzyła się jak idiotka, ale tylko w moich oczach. Dziewczyna zaczęła coś opowiadać, a reszta patrzyła na nią z zaciekawieniem.
-Mam nadzieję, że kiedyś zatańczysz i zaśpiewasz dla mnie.- poczułam ciepły oddech w okolicach ucha. Podniosłam głowę, napotykając czekoladowe tęczówki Mulata napełnione pogardą. Przeszło mnie dziwne uczucie, w które nie chciałam wnikać. Zirytowana jego durnymi zaczepkami, postanowiłam się odegrać.
-Ej! Trzymajcie krócej swojego kumpla, bo jego gesty posuwają się trochę za daleko jak na jednodniową znajomość.- warknęłam, a Zayn zatrzymał się w połowie drogi. Widziałam ten strach w jego oczach.
-Nie chcę przeżyć tego co kiedyś.- udałam, że jest mi smutno, ale faktycznie tak było, zawsze jak o tym myślałam.
-O czym ty mówisz?- spojrzeli zdziwieni, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ooo to..- poczułam na sobie morderczy wzrok Malika. Zrezygnowałam.-Too..Tomlinsonie. Boję się, że jak zabiorę mu marchewkę, to odgryzie mi dłoń.- wymyśliłam coś na szybkiego, lecz nie było to zbyt mądre.
Louis przyglądał mi się z uniesioną brwią, a reszta nabijała się z niego.
poniedziałek, 1 kwietnia 2013
Rozdział XLIII
Kolejny. Mam nadzieję, że się spodoba. Następny za chociaż jeden komentarz. Pozdrawiam.
Doma~
____________________________________________________________
*Z perspektywy Oliwi*
Ten chłopak nie ma za grosza szacunku do drugiej osoby. Zachowuje się jak zwykły ham i prostak. Cała zdenerwowana, płonąc od żaru gniewu i chęci zemsty, kierowałam się w stronę jakiegoś parku by ochłonąć i wszystko na spokojnie przemyśleć. Jednak zrezygnowałam z tego. Park nie jest jedynym miejscem do refleksji. Zawróciłam, idąc prosto do domu. Znając Caroline nie wróci szybko. Będę miała czas na znalezienie sobie jakiegoś ciekawego zajęcia i wymyślenie jakiejś sensownej wymówki, dlaczego to tak szybko wybyłam z naszego spotkania. No chyba, że szanowny pan Malik będzie na tyle łaskawy i raczy sam opowiedzieć ten powód. Miejmy nadzieję, która jest matką głupich czyt. mnie. Dotarłam do naszego mieszkania i weszłam do niego, a na moją twarz wkradł się uśmiech. Wreszcie sama. Uśmiechnęłam się chytrze. Na sam początek pobiegłam do kuchni, wyciągając z szafki chipsy, puszkę coli i lody z zamrażalnika. Położyłam to wszystko w salonie i chwyciłam w dłoń pilot od wieży stereo. Włożyłam do niej płytę karaoke. Na początek postanowiłam, że jednak obejrzę jakiś film, a najlepiej z scenkami paranormalnymi. Znalazłam takich na moje szczęście aż trzy. Wybrałam jeden z nich i zasłoniłam żaluzję w całym domu. Z zaciekawieniem, strachem i odgłosem burczącego brzucha siedziałam zapatrzona w film. Trwał dobre dwie godziny. Gdy dobiegł końca, postanowiłam robić coś, co robię zawsze... Gdy Caroline nie ma w domu. Wcisnęłam "play", a z głośników poleciała muzyka. Na początek "Drive by" Train. Śpiewałam głośno, tańcząc i świetnie się bawiąc. Zawsze chciałam spróbować swoich możliwości, ale problemem był niski (niekobiecy) głos i trema. Nie byle jaka. Zawsze, gdy przy kimś śpiewałam, szło mi wiele gorzej niż gdy robiłam to sama. Różnica była wielka, ale tylko ja o niej wiedziałam. Teraz z głośników poleciała Nico "Party Shaker". Byłam w siódmym niebie, dając się ponieść emocją. Gdy skończyłam, rozległy się głośne brawa i gwizdy. Serce mi stanęło, podchodząc do gardła. Odwróciłam się gwałtownie napotykając wzrok przygłupów z One Direction oraz Carmen, która była wyraźnie zdziwiona tym widokiem. Nie ma co się jej dziwić. Nie na co dzień możesz wejść do własnego domu z obcymi ci ludźmi i podziwiać jak twoja przyjaciółka wywija tyłkiem na środku salonu, okropnie przy tym fałszując.
-Wow, to było coś! Szkoda, że musiałaś odejść z ...- przerwałam mu gwałtownie.
-Lokalu. Tak sorry. Ważny telefon.- rzuciłam lodowate spojrzenie Malikowi, który stał jak w jakimś transie i świdrował mnie wzrokiem. Bąknęłam coś pod nosem i cała czerwona chciałam opuścić salon, ale zatrzymał mnie ten przychalst w lokach.
-Czego?- warknęłam, tak by reszta nie zauważyła.
-Ale tyłkiem to ty umiesz wywijać, nie ma co.- puścił mi oczko, a ja zacisnęłam zęby, powstrzymując się od niemiłego komentarza. Spojrzałam jeszcze na Liama, który uśmiechnął się blado. Opuściłam pomieszczenie, słysząc głos Carmen, proponujący im herbatę. Gdyby wiedziała z kim się zadaje.
Udałam się na górę do pokoju. Rzuciłam się zła na łóżko próbując pohamować napad agresji. A mogło być tak pięknie. A teraz co? Siedzą w moim domu z moją przyjaciółką. To nie dorzeczne. Dlaczego los musi mi podkładać pod nogi tyle przeszkód? Czym sobie zawiniłam? Wtedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę.- rzuciłam obojętnie, spoglądając w okno. Prze de mną pojawił się Payne.
-Cóż za zaszczyt. Czym sobie zasłużyłam?- spytałam z sarkazmem, a on pokiwał głową z dezaprobatą.
-Zrozum Oliwia. Nie chcę się już z tobą kłócić. Proszę. Wybacz mi. Nie robiłem ci nic takiego. Czasem muszę przyznać byłem głupi, ale....- przerwałam mu wrednie.
-Daj spokój. Nikt się nie zmienia. Nie masz powodu by być dla mnie miły, nikt nie ma. Zawsze każdy ocenia mnie pochopnie. Moi prawdziwi przyjaciele zostali w Polsce. Opuściłam ich. Nikt już nigdy nie sprawi, że uśmiechnę się szczerze. Moje życie stało się... Inne? Tak.. Monotonne, zwykłe. Nic mnie nie cieszy. Kiedyś nauka sprawiała mi przyjemność. Różne ładne stroje, chłopacy itd.. A teraz? Już nic. Najprawdopodobniej cierpię na depresję. Tak. Żadne "ogarnij się" mi nie pomoże. Nie kontroluję tego...- zawiesiłam się, a do oczu napłynęły mi łzy. Szatyn podszedł do mnie i niepewnie, lecz mocno przytulił.
Subskrybuj:
Posty (Atom)