Rano obudziły mnie promienie naszego polskiego słońca, wpadające przez duże okno mojej sypialni. Uświadomiłam sobie, że o swoich siłach tu nie zaszłam, gdyż wczoraj zasnęłam na kanapie zaraz po sms-ie Zayna. Musiał przenieść mnie Liam. Chłopak leżał obok mnie uśmiechając się przez sen. Po cichu wyślizgnęłam się z łóżka, podchodząc do szafy i wyciągając luźne ciuchy.
-Ubierz coś wyjściowego. Nie pozwolę, być całymi dniami siedziała w domu i wydmuchiwała wszystkie chusteczki tej planety.- jego niski, zachrypnięty głos wywołał u mnie szeroki uśmiech. Odłożyłam wybrane ubrania i zabrałam tak jak to stwierdził Liam, wyjściowy komplet. Szybkim krokiem udałam się do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam zęby i podkreśliłam oczy tuszem. Założyłam strój i zwolniłam łazienkę dla Payna. Ucałowałam go delikatnie w policzek.
-Dziękuję, że mnie tu wczoraj przeniosłeś.- puscił mi oczko i z ogromnym bananem na twarzy opuścił pokój. Pościeliłam łóżko i schodząc na dół napotkałam śmieszne spojrzenie mojej babci.
-No, dobrze, że ten dżentelmen tu był, bo nikt by cię na tą górę nie zaniósł.- przewróciłam oczami, przytulając ją mocno. Na stole leżał talerz kanapek, dwie gorące herbaty i karteczka.
"Wrócę koło 20:00. Bawcie się dobrze dzieciaczki. Całuje, mama.:*"
Westchnęłam i ciężko usiadłam na krześle. Po piętnastu minutach dosiadł się do mnie Liam.
-To jak? Pokażesz mi dzisiaj kilka ciekawych miejsc?- zapytał mierzwiąc mi włosy.
-Chętnie. Nie mogę całymi dniami tu gnić.- dałam mu kuksańca w bok i zaczęłam się zajadać. Payne poszedł w moje ślady i przy miłej pogawędce najedliśmy się do syta. Brązowooki zadeklarował się, że pozmywa naczynia, a ja poszłam po dokumenty i ubrałam ciepłe ubrania. Po godzinie czasu szliśmy już zaśnieżoną alejką kierując się na rynek. Payne objął mnie ramieniem i z uśmiechem na twarzy mijaliśmy stare budowle i dzielnice miasta. Po jakimś czasie, gdy dochodziliśmy do jednej z restauracji, poczułam wibracje mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam nie patrząc na dzwoniącego.
-Halo?- spytałam grzecznie.
-Oli? To ja Hazza.- przymknęłam ze zdenerwowaniem powieki.
-Czego chcesz?- spytałam tym razem po angielsku. Liam się chyba domyślił, kto jest moim rozmówcą, bo mocniej zacisnął moją dłoń, dając mi poczucie wsparcia.
-Przemyślałaś już wszystko?- zapytał, a ja zacisnęłam zęby.
-Powiedziałam wyraźnie, że odpowiedź poznacie, gdy wrócę do Londynu.- chłopak zaśmiał się kpiąco.
-Chyba już ją znam, ładne wasze zdięcia z Liamem w internecie znalazłem. Nie ma co.- zmarszczyłam czoło i siadając koło Liama w restauracji szybko pokazałam mu, by sprawdził w internecie aktualne informacje o nich. Tak jak myślałam. Galeria przepełniona zdiećmi z dzisiejszego wyjścia. Nabrałam powietrza w płuca.
-Jeżeli chcesz wierzyć w to co widzisz w internecie, to sorry., Nie mój problem i proszę cię. Nie wydzwaniaj do mnie.- odparłam ostro rozłączając sie.
Payne położył mi rękę na ramieniu, a ja uśmiechnęłam się blado.
-Spokojnie. Daj sobie z nim spokój, przynajmniej teraz.- podeszła do nas kelnerka.
-Co państwu podać?- zapytała z uśmiechem.
______________________________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam weny i czasu. Kolejne lepsze będą nie długo. Proszę
o komentarze. Pozdrawiamy.
Doma&Carmen.<3
Cudne<3
OdpowiedzUsuń