Kolejny. Mam nadzieję, że się spodoba. Następny za chociaż jeden komentarz. Pozdrawiam.
Doma~
____________________________________________________________
*Z perspektywy Oliwi*
Ten chłopak nie ma za grosza szacunku do drugiej osoby. Zachowuje się jak zwykły ham i prostak. Cała zdenerwowana, płonąc od żaru gniewu i chęci zemsty, kierowałam się w stronę jakiegoś parku by ochłonąć i wszystko na spokojnie przemyśleć. Jednak zrezygnowałam z tego. Park nie jest jedynym miejscem do refleksji. Zawróciłam, idąc prosto do domu. Znając Caroline nie wróci szybko. Będę miała czas na znalezienie sobie jakiegoś ciekawego zajęcia i wymyślenie jakiejś sensownej wymówki, dlaczego to tak szybko wybyłam z naszego spotkania. No chyba, że szanowny pan Malik będzie na tyle łaskawy i raczy sam opowiedzieć ten powód. Miejmy nadzieję, która jest matką głupich czyt. mnie. Dotarłam do naszego mieszkania i weszłam do niego, a na moją twarz wkradł się uśmiech. Wreszcie sama. Uśmiechnęłam się chytrze. Na sam początek pobiegłam do kuchni, wyciągając z szafki chipsy, puszkę coli i lody z zamrażalnika. Położyłam to wszystko w salonie i chwyciłam w dłoń pilot od wieży stereo. Włożyłam do niej płytę karaoke. Na początek postanowiłam, że jednak obejrzę jakiś film, a najlepiej z scenkami paranormalnymi. Znalazłam takich na moje szczęście aż trzy. Wybrałam jeden z nich i zasłoniłam żaluzję w całym domu. Z zaciekawieniem, strachem i odgłosem burczącego brzucha siedziałam zapatrzona w film. Trwał dobre dwie godziny. Gdy dobiegł końca, postanowiłam robić coś, co robię zawsze... Gdy Caroline nie ma w domu. Wcisnęłam "play", a z głośników poleciała muzyka. Na początek "Drive by" Train. Śpiewałam głośno, tańcząc i świetnie się bawiąc. Zawsze chciałam spróbować swoich możliwości, ale problemem był niski (niekobiecy) głos i trema. Nie byle jaka. Zawsze, gdy przy kimś śpiewałam, szło mi wiele gorzej niż gdy robiłam to sama. Różnica była wielka, ale tylko ja o niej wiedziałam. Teraz z głośników poleciała Nico "Party Shaker". Byłam w siódmym niebie, dając się ponieść emocją. Gdy skończyłam, rozległy się głośne brawa i gwizdy. Serce mi stanęło, podchodząc do gardła. Odwróciłam się gwałtownie napotykając wzrok przygłupów z One Direction oraz Carmen, która była wyraźnie zdziwiona tym widokiem. Nie ma co się jej dziwić. Nie na co dzień możesz wejść do własnego domu z obcymi ci ludźmi i podziwiać jak twoja przyjaciółka wywija tyłkiem na środku salonu, okropnie przy tym fałszując.
-Wow, to było coś! Szkoda, że musiałaś odejść z ...- przerwałam mu gwałtownie.
-Lokalu. Tak sorry. Ważny telefon.- rzuciłam lodowate spojrzenie Malikowi, który stał jak w jakimś transie i świdrował mnie wzrokiem. Bąknęłam coś pod nosem i cała czerwona chciałam opuścić salon, ale zatrzymał mnie ten przychalst w lokach.
-Czego?- warknęłam, tak by reszta nie zauważyła.
-Ale tyłkiem to ty umiesz wywijać, nie ma co.- puścił mi oczko, a ja zacisnęłam zęby, powstrzymując się od niemiłego komentarza. Spojrzałam jeszcze na Liama, który uśmiechnął się blado. Opuściłam pomieszczenie, słysząc głos Carmen, proponujący im herbatę. Gdyby wiedziała z kim się zadaje.
Udałam się na górę do pokoju. Rzuciłam się zła na łóżko próbując pohamować napad agresji. A mogło być tak pięknie. A teraz co? Siedzą w moim domu z moją przyjaciółką. To nie dorzeczne. Dlaczego los musi mi podkładać pod nogi tyle przeszkód? Czym sobie zawiniłam? Wtedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę.- rzuciłam obojętnie, spoglądając w okno. Prze de mną pojawił się Payne.
-Cóż za zaszczyt. Czym sobie zasłużyłam?- spytałam z sarkazmem, a on pokiwał głową z dezaprobatą.
-Zrozum Oliwia. Nie chcę się już z tobą kłócić. Proszę. Wybacz mi. Nie robiłem ci nic takiego. Czasem muszę przyznać byłem głupi, ale....- przerwałam mu wrednie.
-Daj spokój. Nikt się nie zmienia. Nie masz powodu by być dla mnie miły, nikt nie ma. Zawsze każdy ocenia mnie pochopnie. Moi prawdziwi przyjaciele zostali w Polsce. Opuściłam ich. Nikt już nigdy nie sprawi, że uśmiechnę się szczerze. Moje życie stało się... Inne? Tak.. Monotonne, zwykłe. Nic mnie nie cieszy. Kiedyś nauka sprawiała mi przyjemność. Różne ładne stroje, chłopacy itd.. A teraz? Już nic. Najprawdopodobniej cierpię na depresję. Tak. Żadne "ogarnij się" mi nie pomoże. Nie kontroluję tego...- zawiesiłam się, a do oczu napłynęły mi łzy. Szatyn podszedł do mnie i niepewnie, lecz mocno przytulił.
Super. dawaj nexta
OdpowiedzUsuń