Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział XLIV

Heejo.:) Kolejny. Następny pojawi się, gdy pod rozdziałem znajdą się dwa komentarze, Pozdrawiam.:D
____________________________________________________________________
*Z perspektywy Oliwi*


Tkwiłam chwilę w jego mocnym uścisku, ale szybko się opamiętałam, odpychając chłopaka i zachowując odpowiednią odległość. Payne najwyraźniej się zakłopotał. Spojrzałam na niego niepewnie.
-Coś jeszcze?- rzuciłam chłodno, a on zmierzył mnie spojrzeniem, uśmiechając się przebiegle.
-Nic.- warkną i opuścił moją sypialnię. Rzuciłam się na łóżko, chowając głowę  w poduszce.
-Nienawidzę ich!- wrzasnęłam, lecz tak by nie usłyszeli. Nie miałam ochoty leżeć, a na pewno nie tu. Wstałam, poprawiając koszulkę. Uchyliłam drzwi balkonowe i weszłam na nie, przymykając za sobą. Rozłożyłam się wygodnie na leżaku, wygrzebując z pod koca paczkę papierosów. Kiedyś w dzieciństwie obiecałam sobie, że nigdy nie będę palić, pić czy ćpać. Jednak życie mnie przerosło. Może i nie ono, jak przeszłość. Zaciągnęłam się dymem, rozchodzącym się przyjemnie po moich płucach. Wypuściłam resztki, ponownie wkładając szluga w usta. Świat, pomimo tego, że mienił się tysiącami różnych barw, ja widziałam tylko jedną- szarą. Towarzyszy mi ona od ukończenia czternastego roku życia, aż do dziś. Wtedy straciłam wiele rzeczy, które wywoływały szczery uśmiech na moich ustach. Nikt nie potrafił przywołać go ponownie. Udało się to tylko Caroline, która jest obecnie, jedną z najbliższych memu zimnemu sercu osób. Nikogo nie dopuszczałam do siebie. Nie potrafiłam nawiązywać nowych znajomości. Zachowywałam się inaczej, co powodowało różne opinie publicznie. Całkowicie nie interesował mnie mój wygląd. Chodziłam w niedopasowanych do siebie szerokich bluzach, w ogóle się nie malowałam, włosy układałam na szybkiego i zaniedbałam figurę przez napychaniem się słodkościami, mającymi zastąpić mi ważną część życia i zalepić dziurę w sercu. Dopiero rok temu doprowadziłam się trochę do ładu. Głównie przez namowy Carmen. To ona nie potrafiła patrzeć jak się marnuję. Popadłam w depresje, która trwa do dziś. Często słyszę tylko "ogarnij się", "zmobilizuj się" itp. To nie jest takie łatwe. Nikt tak naprawdę prócz właśnie Car o tym nie wie. No i teraz Liama, któremu się wygadałam. Sama nie wiem czemu. Wydał mi się taki... Szczery? Prawdziwy? Ufny? Wiem, że popełniłam błąd, za który pewnie w przyszłości zapłacę. Dokończyłam palić i zgniotłam papierosa. Poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. To była ona. Caroline. Posłałam jej wymuszony uśmiech. Zaciągnęła się powietrzem i skrzywiła.
-Znowu paliłaś..- bardziej stwierdziła niż spytała. Wzruszyłam ramionami, a on podniosła mój podbródek, przyglądając się badawczo.
-Chodź ze mną na dół. Błagam. Nie chcę wyjść dziwacznie...- przy nich? powodzenia.
-Nie mam ochoty.- bąknęłam, przymykając powieki. Poczułam szarpnięcie i zdenerwowana się podniosłam.
-Czy to w jakiś szczególny sposób odmieni twoje życie?- dziewczyna skinęła głową.-A więc chodźmy, ale wisisz mi za to przysługę.- wywróciła oczami i pociągnęła mnie w stronę schodów. Zeszliśmy na dół kierując się do salonu. Czułam spojrzenie całej piątki na swoim ciele, co nie było zbyt ciekawym doznaniem. Zapewne przeciętna nastolatka zabiła by się za to uczucie, ale niestety nie ja.
-Oo. Oliwia, wróciłaś.- uśmiechnął się zadziornie Tomlinson.
-Tsa...- syknęłam i usiadłam w fotelu, przyglądając się jak napięta atmosfera  zaczyna rosnąć.
Dostrzegłam Payna spoglądającego na mnie z współczuciem?? No  nie wierzę. On? Długo mnie nie było? Fakt, trzy lata.
-Więc tak jak mówiłem. Nagrywamy teraz piosenki do nowego albumu "Take Me Home".-zaczął Harry, patrząc na mnie z wyższością.
-A ty Oli? Czym ciekawym się zajmujesz?- uśmiechnął się Niall. Wydawał mi się dziwnie przyjazny.
-Studiuje na Królewskiej Akademii tak jak Car. W wolnym czasie śpiewam w clubach nocnych. Jak na razie to mi wystarcza.- rzuciłam, a ich wzrok był... Zmieszany, zdziwiony? Sama nie wiem.
-Mogę skorzystać z toalety?- rzucił Malik i wstał z miejsca.
-Jasne.- Caroline wyszczerzyła się jak idiotka, ale tylko w moich oczach. Dziewczyna zaczęła coś opowiadać, a reszta patrzyła na nią z zaciekawieniem.
-Mam nadzieję, że kiedyś zatańczysz i zaśpiewasz dla mnie.- poczułam ciepły oddech w okolicach ucha. Podniosłam głowę, napotykając czekoladowe tęczówki Mulata napełnione pogardą. Przeszło mnie dziwne uczucie, w które nie chciałam wnikać. Zirytowana jego durnymi zaczepkami, postanowiłam się odegrać.
-Ej! Trzymajcie krócej swojego kumpla, bo jego gesty posuwają się trochę za daleko jak na jednodniową znajomość.- warknęłam, a Zayn zatrzymał się w połowie drogi. Widziałam ten strach w jego oczach.
-Nie chcę przeżyć tego co kiedyś.- udałam, że jest mi smutno, ale faktycznie tak było, zawsze jak o tym myślałam.
-O czym ty mówisz?- spojrzeli zdziwieni, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ooo to..- poczułam na sobie morderczy wzrok Malika. Zrezygnowałam.-Too..Tomlinsonie. Boję się, że jak zabiorę mu marchewkę, to odgryzie mi dłoń.- wymyśliłam coś na szybkiego, lecz nie było to zbyt mądre.
Louis przyglądał mi się z uniesioną brwią, a reszta nabijała się z niego.

1 komentarz: