Hejo. Tu Doma.:D Trochę się zamieszało, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Prosimy o komentarze.<3
______________________________________________________________
*Z perspektywy Oliwi*
Stałam przy tostownicy, pilnując by nie przypalić świeżo do niej wstawionych kromek chleba. Dziś wstałam wyjątkowo wcześnie jak na czerwcowy dzień. Promienie słońca wpadały bezpośrednio przez średniej wielkości okno z zielonymi firankami. Oparłam się o blat i uchyliłam je lekko, by już po chwili móc zaciągnąć się świeżym powietrzem. Uśmiechnęłam się pod nosem i jednym zwinnym ruchem wyciągnęłam nasze śniadanie. Sięgnęłam do szafki po talerz i w tym momencie usłyszałam głośne krzyki dobiegające z sypialni Caroline. Szybko odstawiłam naczynia i pędem ruszyłam w stronę schodów. Wpadłam do jej pokoju. Leżała na łóżku cała spocona i zapłakana. Podeszłam bliżej niej i szturchnęłam dość mocno w brzuch. Dziewczyna momentalnie otworzyła oczy pełne smutku i przerażenia.
-Płakałaś i krzyczałaś przez sen.- wyjaśniłam, widząc jej pytający wyraz twarzy.
-To był sen?- spytała zdziwiona podrywając się z miejsca. Zmrużyłam oczy.
-Tak, to musiał być sen.- pogłaskałam ją po ciemnych włosach.
-A Lou i chłopcy?!- tym pytaniem całkowicie wytrąciła mnie z równowagi. Nie zupełnie wiedziałam o kogo jej chodzi.
-Kto? Carmen, przyśniło ci się.- zmarszczyłam brwi, drapiąc się po brodzie.- Opowiesz mi ten sen?- dziewczyna pokiwała twierdząco głową i zaczęła. Zajęło jej to dość długo. Mianowicie akcja toczyła się w ferie świąteczne. Poznaliśmy nie jakiego Liama, Harrego, Louisa, Niall i Zayna. Słysząc jedno z tych imion skrzywiłam się i domyśliłam o kogo jej chodzi. Byłam w związku z Stylesem, podobałam się Paynowi, a potem chodziłam z Malikiem. Ona natomiast wpadła w sidła Tomlinsona.
Dowiedziałam się jeszcze o tym, że była chora na raka, Hazza mnie zdradził i wyjechałam do Polski. Obudziła ją rozpacz po mojej "śmierci" i uderzenie samochodu ciężarowego. Próbowałam udawać, że kompletnie nie wiem o kogo jej chodzi, a nawet wybiłam z głowy głupi pomysł sprawdzania informacji na temat tego zespołu. Byłam trochę poddenerwowana. Zeszłam na dół do kuchni by dokończyć śniadanie.
Pewnie zastanawiacie się skąd ich znam. Osobiście? Tylko jednego i to aż za bardzo. Po mimo tego, że byłam Polką, mieszkałam kilka lat w Anglii. Uczęszczałam do jednej z tutejszych szkół, w której uczył się też on. To przez niego miałam zniszczone życie. Poniżał mnie, wyśmiewał i przystawiał się w każdej możliwej sytuacji. Wiem, że to okropne, ale nawet... Mnie.. Zgwałcił. W mediach twierdził, że w wieku młodzieńczym przeżył swój pierwszy raz. Tak.. Może on i przeżył, ale ja... Z oczu popłynęło mi kilka łez. Jednak szybko je starłam słysząc krzyki Car.
-Oli! Oni mieszkają niedaleko nas! Czy ty to rozumiesz?!- zacisnęłam zęby. Nie chciałam nigdy ich spotkać, a zwłaszcza jego. Dlaczego jakiś głupi sen miałby teraz wszystko zepsuć?
Dziewczyna szybko zbiegła po schodach, zdradzając mi resztę szczegółów. Przewróciłam oczami i podałam jej talerz z tostami. Zjadłyśmy śniadanie w zupełnej ciszy.
-Idziemy się przejść?- zaproponowała przerywając moje refleksje. Potrząsnęłam lekko głową i uśmiechnęłam się do niej.
-No jasne!- wrzuciłam brudne naczynia do zmywarki i ruszyłam do przed pokoju. Wyciągnęłam z szafki swoje niebieskie adidasy i ubrałam je na nogi. Car poszła w moje ślady i już po kilku minutach byłyśmy gotowe. Zakluczyłam drzwi od domu i schowałam je do beżowej torebki. Założyłam swoje ciemne Ray Bany i wyszczerzyłam się do przyjaciółki.
-Piękny mamy ten czerwiec. Koniec szkoły, wakacje...- westchnęłam rozkoszując się promieniami słońca.
-Idziemy na lody?!- pisnęła wprawiając mnie w napad głupawki. Kątem oka zauważyłam, że dwójka chłopaków przyglądała nam się z rozbawieniem. Wydawali się bardzo znajomi jak widać nie tylko dla mnie, gdyż tak samo przykuli uwagę Caroline. Ni stąd ni zowąd zaczęłyśmy śpiewać piosenki, wygłupiając się przy tym i świetnie bawiąc. Blondyn i chłopak z artystycznym nieładem na głowie przyłączyli się do nas. Po ich głosach serce mi zamarło. Już wiedziałam kogo spotkałyśmy, ale to było nie możliwe, czemu wszystko miało się komplikować? Przybrałam sztuczny uśmiech i dosiadłam się do nich na murku.
-Ładnie śpiewacie. Jestem Niall.- wyciągnął do nas rękę. Nie musiał mi się przedstawiać. Wiedziałam, że mnie poznał. W końcu nie raz spotkaliśmy się na jakiejś imprezie i sam naśmiewał się ze mnie razem z nimi i Nim.
-A ja Louis.- przyjrzał mi się figlarnie, ale jego uwagę bardziej przykuła Carmen.
-Jestem Oliwia, a to moja przyjaciółka Caroline.- przedstawiłam ją i siebie niepotrzebnie.
Jeszcze cztery lata temu, całą piątką, za czasu ich kariery naśmiewali się ze mnie. Tak.. Też startowałam w X Factorze, ale śmierć matki ściągnęła mnie do Polski...
-Może przejdziemy się na kawę? Znam fajną restaurację.- rzucił farbowany.
-Ja tam wolę Starbucks. Mam ochotę na frappucino.- zachichotała.
Tak też zrobiliśmy. Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę budynku.
-No więc opowiedzcie nam coś o sobie.- zwrócili się bardziej do Car niż do mnie.
-Jesteśmy Polkami, studiujemy, kochamy muzykę i dobrą zabawę.- na to pierwsze spojrzeli na mnie dziwnie, a ja uśmiechnęłam się głupio.
-To teraz wy.- bąknęłam, żeby nie wyszło, że nie jestem nimi zainteresowana.
-Hmm.. Również tu mieszkamy, mamy własny Boys Band, kochamy imprezować...- zaczęli wymieniać, lecz moja uwaga nie była podzielna. Skupiłam się bardziej na wspomnieniach, które mocno bolały.
Nawet się nie zorientowałam kiedy siedzieliśmy w środku. Gdy chłopacy zsunęli z nosów okulary przeciw słoneczne, Caroline wydała z siebie cichy pisk. Raczej nie sądzę, żeby to było wywołane ich reakcją, bo zaraz koło lady dostrzegłam jej byłego- Frank'a.
Dziewczyna wstała od stołu i pędem ruszyła w stronę łazienek. Tego się obawiałam. Zostałam z nimi sama.
-Co jej się stało?- spytał Niall. Zebrałam wszystkie siły by móc udzielić im odpowiedzi.
-Spójrzcie tam.- wskazałam palcem, tak wiem, że to nie ładnie, na wysokiego bruneta.- To jej były.- wydali z siebie ciche "aha" i powrócili do picia zamówionych wcześniej napojów.
-Oli! Witaaj! Jest może z tobą Caroline?- wzruszyłam ramionami.
-Sorry Frank, wyjechała...Na... Biegun południowy ratować rekiny.- powstrzymywałam się od wybuchu śmiechem. Brunet dziwnie na mnie spojrzał i odszedł bez słowa. Chłopaki spojrzeli na mnie zszokowani, ale po chwile ocknął się jeden z nich.
-Pamiętasz nas?- szepnął po chwili Louis. Podniosłam oczy i uniosłam jedną brew.
-A powinnam?- przedrzeźniałam się z nimi.
-No raczej tak.- syknął pasiasty. Posłałam mu groźne spojrzenie, przechodzące w krzywy uśmiech na widok wracającej Carmen.
-Spławiłam go, ale pytał o ciebie.- dziewczyna przewróciła oczami.
-Oj tam! Dzięki!- upiła łyk swojej kawy.
Zaczęliśmy się dźgać, powodując napad śmiechu u tych przygłupów. Nie powiem, było całkiem miło, dzięki temu, że była przy mnie Caroline. Rozmawialiśmy dość długo na każdy temat. Po godzinie musieli wracać, więc wymieniając się z nimi numerami, które i tak miałam później zamiar skasować, przytuliliśmy ich na pożegnanie. Zrobiłam to bardzo niepewnie. Z Niallem było nawet miło, ale z Louisem już mniej. Znów uśmiechnął się kpiąco i odszedł w raz z blondasem. Odetchnęłam z ulgą zapominając o towarzystwie Car.
-Oli? Wszystko ok?- spytała, uważnie mi się przyglądając.
-Taak.. Jasne. Chodźmy już.- wysiliłam się na uśmiech i złapałam ją pod rękę. Opuściliśmy Starbucksa. Droga powrotną stał się mały park biegnący przez środek miasta. W pewnym momencie Caroline zatrzymała się.
-Oli... To byli oni z mojego snu.- przybrałam udawany wyraz zdziwienia i objęłam ją ramieniem.
-Będzie dobrze. To jeszcze nic nie znaczy.- usiadłyśmy na pobliskiej ławeczce.
-Ale... Co teraz będzie? Uznają mnie za wariatkę!- skrzywiłam się.
-Sami nimi są...- szepnęłam pod nosem, co nie umknęło jej uwadze.
-Co?- spytała.
-Niee.. Nic, nic.. Nie wiem co o tym myśleć, ale jak na razie nie przejmujmy się tym. Mamy piękny zachód słońca.. Wykorzystajmy to!- uśmiechnęłam się do niej, a ona odwzajemniła mój gest.
Zgodnie włożyłyśmy słuchawki w uszy, włączając ulubione play listy. Miałam cichą nadzieję, że nie zaproponują żadnego spotkania i Car nie weźmie na nie, powodując powrót złych wspomnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz