Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział XXXVIII

Noc spędziłam przyjemnie. Nic nie zakłócało mojego snu. Rano obudziłam się o 6:45. Przeciągnęłam się delikatnie i cicho ziewnęłam, by nie obudzić Malika. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół w długiej, czarnej koszulce. Nikogo tam nie było. Postanowiłam, że na dobry początek dnia zrobię wszystkim śniadanie. Rozważałam wiele opcji, ale jednak padło na naleśniki. Wyciągnęłam potrzebne produkty i podgrzałam tłuszcz na patelni. Wyrobiłam masę i zaczęłam smażyć. W tym czasie zrobiłam jeszcze słodki twaróg. Włączyłam wodę na herbatę i oparłam się o blat, wyciągając gotowe placki. Po dwudziestu minutach skończyłam i wyciągnęłam talerze, rozkładając je na stole. Nałożyłam każdemu po trzy naleśniki i poszłam na górę zbudzić resztę. Pierwsze weszłam do pokoju Nialla.
-Jedzenie...- chłopak zerwał się z łóżka i wybiegł z pokoju. Przewróciłam oczami i udałam się do Louisa.
-Lou, śniadanie na stole.- powiedziałam, a Tomlinson otworzył zaspane oczy i blado się uśmiechnął.
-Już schodzę.- teraz skierowałam się do Liama. Zapukałam i usłyszałam ciche "proszę".
-Liam, zrobiłam naleśniki, zejdziesz?- zapytałam, a on wstał z łóżka i mocno mnie przytulił.
-Dziękuję ci, że mnie wyręczyłaś, ale naprawdę nie musiałaś.- puściłam mu oczko i znikłam za drzwiami, kierując się do Zayna.
Gdy weszłam do środka, nikogo tam nie było. Usłyszałam krzątaninę w łazience i po chwili wyszedł z niej Malik w czarnych rurkach i białej bluzce w ręce. Nie mogłam oderwać wzroku od jego klaty, ale starałam się by tego nie dostrzegł.
-Śniadanie gotowe!- rzuciłam radośnie, a on zaśmiał się i podszedł do mnie, składając na ustach delikatny pocałunek.
Chwycił mnie za rękę i już mieliśmy schodzić na dół, gdy przypomniałam sobie o Stylesie.
-Zaraz wraca.- musnęłam jego policzek i skręciłam w kierunku sypialnie Hazzy.
Zapukałam tak samo jak do Payna.
-Hej.. Jak coś to naleśniki są już na stole.- chciałam wyjść, ale chwycił mnie za nadgarstek.
-A kto robił?- zmarszczyłam czoło.
-Yyy..No.. Ja.- on zaśmiał się sarkastycznie.
-Coś ci nie pasuje?- uniosłam pytająco brew.
-To, że ty je robiłaś.- zacisnęłam mocno pięści.
-Nie mam ochoty, wybacz.- zamknął mi drzwi przed nosem. Momentalnie straciłam chęć do życia. łzy napłynęły mi do oczu, a ja z szlochem wybiegłam z tego cholernego korytarza. Potrzebowałam teraz najważniejszej osoby w moim życiu, mojej przyjaciółki, Caroline. Zbiegłam po schodach na dół i założyłam na nogi swoje ciemne kozaki.
-A ty gdzie idziesz? Jesteś boska, kocham twoje naleśniki!- krzyknął Niall, ale gdy zobaczył moją twarz, od razu ucichł. Uklęknął na de mną i mocno do siebie przytulił.
-Co się stało?- szepnął, głaszcząc mnie po włosach.
-Harry..- poczułam jak jego mięśnie się spinają.
-Niall, ja muszę się wreszcie spotkać z Carmen, proszę nie mów nikomu co się stało. Powiedz, że musiałam szybko wracać, bo dostałam ważny telefon. Dobrze?- spojrzałam na niego błagalnie.
-Ok.- kątem oka dostrzegłam jak Styles schodzi z góry i przyglądam nam się uważnie.
-Widzę, że kolejny amant. Za chłopaka swojej przyjaciółki też się weźmiesz?- wtedy nie wytrzymałam. Wstałam i pobiegłam w jego stronę.
-Co ty sobie myślisz dupku?!- wrzasnęłam, a głosy w kuchni momentalnie ucichły.
-Jaki dupku?! Uważaj co mówisz szmat...- przerwał mu mocny cios wymierzony prze ze mnie w twarz.
Złapał się za bolące miejsce i spojrzał na mnie z grozą w oczach. Po raz pierwszy poczułam jak to jest wywołać u kogoś furię i spotkać się oko w oko z swoim mordercą.
-Co ty zrobiłaś?- zapytał przez zaciśnięte zęby.
-To co widziałeś! Nie pozwolę sobie mnie poniżać! Nigdy! Nie biorę się za każdego lepszego! Moja wina, że byłam ślepo zauroczona jakimś kretynem?!- wydarłam się, a on złapał mnie za nadgarstki i mocno przycisnął do ściany.
-Ślepo?! Wmawiasz to sobie, żeby zapomnieć!- szarpałam się, ale na nic.
Dziwiłam się, czemu chłopcy nie wyszli z kuchni. Powód był prosty. Ten potwór ich zakluczył.
Horan stał wystraszony i nie potrafił ruszyć się z miejsca.
-Nie wmawiam! Czy to moja wina, że Liam był we mnie zakochany?! Że wreszcie odnalazłam swoją miłość i popełniłam największy błąd swojego życia, będąc z tobą?!- pożałowałam tego co powiedziałam. Zapłaciłam za to potężną szramą na lewym oku. Jeżeli nie potraficie sobie wyobrazić to wyglądała ona mniej więcej tak jak u Skazy w Lion King.
Nie wiedziałam jakim cudem mu się to udało, ale poczułam się jak jakiś śmieć.
Kolejne łzy spłynęły mi po policzku. Syknęłam przy tym, gdyż, rana była świeża.
-Jesteś zwykłym dupkiem i tyle! Podnieść rękę na kobietę?! To świadczy tylko o braku twojej inteligencji.
Pamiętaj Styles, to właśnie kobieta dała ci życie, a bijąc ją jesteś zwykłym gównem.- Niall wreszcie oprzytomniał i z całej siły odepchnął go o de mnie. Wybiegłam  z domu jak błyskawica. Nienawidzę go! Całym sercem! Po dwóch minutach dotarłam pod dom. Stęskniłam się za nim.

1 komentarz:

  1. Styles przesadził, naprawdę -.-'
    Jak mógł podnieść na nią rękę? ; o
    Czekam na nn ! <3

    onlyyouharrystyles.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń