Łączna liczba wyświetleń

piątek, 2 listopada 2012

Prolog

*Z perspektywy Oli*

Nie mogę uwierzyć, że nasze marzenia się spełniły. Mieszkamy w Londynie, mieście które zawsze chciałyśmy zwiedzić i studiujemy na Królewskiej Akademii Muzycznej. Jeszcze kilka miesięcy temu gdyby ktoś nam powiedział, że tak będzie wyglądać nasze życie, zapewne byśmy go wyśmiały.
Więc może przybliżę wam jak się tu znalazłyśmy.
W czerwcu ukończyłyśmy liceum muzyczne. Zdałyśmy pomyślnie maturę i świetnie zagrałyśmy dyplom.
To właśnie wtedy zastanawiałyśmy się nad wyborem akademii muzycznej. 
Przez te wszystkie lata zbliżyłyśmy się do siebie i nie chciałyśmy kończyć naszej przyjaźni.
Wtedy nie myślałyśmy już jak kiedyś. Chodzi tu o marzenia. Liczyła się nauka i praca.
W szkole składali nam propozycje z różnych części Polski i nie tylko.
Udałyśmy się więc na uczelnię. Chciałyśmy sprawdzić kto, gdzie i jakie propozycje nam składa. Po długim oczekiwaniu drzwi do sali się otworzyły.
-Zapraszam pannę Oliwię i pannę Caroline.- odezwał się głos z sali.
Wstałyśmy z krzeseł i powędrowałyśmy do osoby nas wołającej , która zaprowadziła nas na nasze miejsca.
-Dzień dobry.- rzuciłyśmy w kierunku zebranej rady.
-Witamy was dziewczęta. Przejdę od razu do sedna sprawy. W tym roku mieliśmy zaszczyt gościć dyrektora KAM w Londynie.-nasze oczy od razu się zaświeciły. Oblała mnie fala ciepła.
-Z wszystkich uczniów grających na dyplomie tylko wasza dwójka zakwalifikowała się do tejże akademii. Także wybór należy do was. Czy zgadzacie się na studia w Londynie?- co? czy się zgadzamy?! On chyba żartuje! No jasne , że tak!!!
-Nawet nie wie pan jak bardzo jesteśmy szczęśliwe , to było naszym marzeniem już odkąd pojawiłyśmy się w tej szkole. Ja się zgadzam.- Nigdy nie widziałam tak wesołej Caroline. Widać było , że nigdy niczego nie była tak pewna jak dzisiejszej decyzji.
-A pani panno MccOwlln?- spojrzał na mnie dyrektor.
-Ja także jestem bardzo szczęśliwa i jak najbardziej tak.- Posłałam mu szczery uśmiech.
-Także załatwione. Widzimy się na KAM 1 października. Życzę miłych wakacji. Do zobaczenia.-Uścisnęłyśmy z nim dłonie i także pożyczyłyśmy mu miłych wakacji. 
Wyszłyśmy z szkoły z wielkimi bananami na twarzy. Nasze marzenia miały się spełnić już za dwa miesiące.
-Nie wierzę! Mica! Wiesz jak się cieszę! Pamiętasz jak zawsze chciałyśmy poznać One Direction?-Posłała mi jeden z tych swoich cwaniackich uśmieszków. Wspomnienia wróciły. Nasze śpiewy, stylizacje i sposoby zachowywania się tak jak oni. Łza zakręciła mi się w oku.
-Kto by nie pamiętał?Coś mi się zdaje , że nasze życie w Londynie bardzo się zmieni i to na lepsze.- moje przeczucia wydawały mi się jak najbardziej prawdziwe.
Każda z nas wróciła do domu. Rodzice byli w siódmym niebie. Porozumieli się z rodzicami Carol i zakupili nam dom na London Street. Bardzo się cieszyłam. Wakacje bardzo szybko minęły. Podobnie wrzesień umknął na pakowaniu, i przygotowaniu się do wyjazdu.
Nadszedł 30 września. Samolot miałyśmy o 4:30 na lotnisku w Krakowie.
Wstałam o 2:00. Ogarnęłam się i zabrałam walizki. Wrzuciłam je do bagażnika i pożegnałam się z rodzicami . Nie obyło się bez łez. Wreszcie ruszyłam w drogę. Po Godz drogi znalazłam się już na lotnisku gdzie czekała Caroline z rodzicami. Odłożyłam walizki i pobiegłam w stronę przyjaciółki.
-Caaarol!!! Kochana jak ja się stęskniłam! - Przytuliłam ją mocno.
-I ty mi to mówisz? Myślałam , że nie wytrzymam bez ciebie już chwili dłużej!-poleciały nam łzy szczęścia.
Wspólnie pożegnałyśmy jej rodziców i ruszyłyśmy na odprawę. Samolot wystartował punktualnie. O 7:00 byłyśmy już na lotnisku w Londynie. 
-To będzie nie zapomniany rok!- Wyszczerzyłam się i ruszyłyśmy po odbiór bagaży. Taksówka dowiozła nas do mieszkania. Było piękne i duże. Ogród i basen na zewnątrz. Kolor domu był biały. W środku było sporo pomieszczeń . Najpierw weszłyśmy do salonu. Miał beżowe ściany, zieloną sofę i kanapę, płytki w jasnym odcieniu i wysoką komodę. Na ścianach wisiały piękne obrazy i duża plazma. Kuchnia była czerwono biała. Miałyśmy nawet wyspę. 3 pokoje gościnne i 2 łazienki. Na drugim piętrze było 5 pomieszczeń. W tym pokój mój i Caroline. Ja miałam taki o jakim od zawsze marzyłam. Ściany fioletowe, zieloną wykładzinę, duże różowe łoże i szafki. Znajdowały się tu jeszcze dwie pary innych drzwi. Tak jak myślałam . Moja łazienka i garderoba. Natomiast pokój Caroline był zielony. Podłogę stanowiły ciemno brązowe panele. Łóżko przypominało moje. Także miała własną łazienkę i garderobę. Reszta pokoi była pozostawiona do naszej dyspozycji. Na następny dzień poznać szkołę. Tydzień zapoznania się z nią, a potem studia... Tak oto zaczęły mijać kolejne miesiące. Wreszcie nastał oczekiwany przez nas grudzień.

1 komentarz: