*Z perspektywy Oliwi*
Dojechaliśmy do domu chłopaków. Bardzo cieszyłam się, że będę mogła u nich przenocować. Jednak obawiałam się reakcji Harrego. On jako jedyny nie był do mnie przekonany.
-Liam, jakby coś to śpię na kanapie.- on tylko prychnął i spojrzał na mnie ze śmiechem.
-Nie wygłupiaj się. Śpisz w pokoju któregoś z nas. Goście nie śpią na kanapach.- przewróciłam oczami.
-Ok chodźmy.- zgasił silnik i wyszliśmy z samochodu. Na zewnątrz sypał śnieg, a siarczysty mróz spowodował, że moje włosy zaczęły zamarzać. Liam zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Usłyszeliśmy, że głośne śmiechy ucichły, a po chwili też zbliżające się kroki. Payne schował mnie za plecami. Otworzył nam blondyn, który od razu się wyszczerzył.
-Ooo Liam! Chłopaki, będzie żarcie!!!- wydarł się Horan, a wszyscy zaczęli się zlatywać i po chwili cała czwórka patrzyła na bruneta, jak na zbawienie.
-Hahaha.. mam coś o wiele lepszego od jedzenia Niall.- pokręcił głową z dezaprobatą.
Blondas wytrzeszczył gały z nie do wierzenia.
-Co może być lepsze od jedzenia?- zakpił z brązowookiego.
-Hmm, na przykład ona.- odsunął się na bok, a wzrok wszystkich skierował się na mnie. Niall z Zaynem uśmiechnęli się radośnie, a Hazza... spoglądną na mnie lekko zszokowany, ale ocknął się i przybrał kamienny wyraz twarzy.
-Cześć wam.- pomachałam im wesoło.
-Hej Oli!- krzyknął mulat równocześnie z głodomorkiem.
-Ta.. cześć.- mruknął z niezadowoleniem Styles i odszedł w głąb salonu.
Reszta zmierzyła go. Starałam nie przejmować się negatywnym nastawieniem loczka do mojej osoby.
-Robimy seans??- zapytał z nadzieją Niall.
-Ok. spokojnie. Niech pierwsze zdejmą te kurtki.- tak jak powiedział Malik tak też zrobiliśmy. Chłopcy zabrali mnie do salonu, a Liam poszedł zrobić herbatę i przynieść smakołyki.
Gdy weszliśmy do pomieszczenia, Harry siedział nad pudełkiem płyt zastanawiając się co wybrać.
-Ja nie mam pomysłu na film, może wy coś doradzicie?- przeleciał ich wzrokiem, który zatrzymał się na mnie. Uniósł jedną brew i uśmiechnął się cwaniacko.
-Spoko. Co powiecie na... "Dead Snow"?- cała trójka przyjrzała mi się uważnie, a Horan głośno przełknął ślinę.
-Nie mamy aż takich Horrorów.- zauważył Zayn.
-Spokojnie. Ja mam go ze sobą. Ostatnio kupiłam ten film w sklepie i do tej pory nie wypakowałam.- pokazałam im płytę, którą wyciągnęłam z torebki.
-Hmm.. odważna jesteś. Zobaczymy czy w trakcie też tak będzie.- powiedział Loczek rozsiadając się wygodnie na kanapie. Zignorowałam jego zaczepkę i podeszłam do Liama, który wyszedł z kuchni niosąc jedzenie. Zabrałam połowę przysmaków i ułożyłam na stole.
W tym czasie każdy zajął już swoje miejsce. Na moje nieszczęście jedyne wolne było koło Hazzy.
Postanowiłam grać twardo i bez wzruszenia usiadłam koło niego, czyli na brzegu kanapy. Udało mi się to, ale w środku, aż mnie rozrywało. Wzięłam po cichu głęboki wdech i zaczęłam oglądać.
Każdy oglądał zawzięcie. Nigdy nie widziałam ich tak skupionych. Widać, że powstrzymywali się od krzyków, gdyż sceny były naprawdę straszne. Mnie to nie ruszało. Byłam przyzwyczajona do tego typu kategorii filmowych. Od czasu do czasu czułam na sobie spojrzenie Harrego. Po jego wyrazie miny zauważyłam, że jest lekko wystraszony. Miałam już pewien plan co do niego. Gdy akcja rozkręciła się na tyle, że nawet ja mogłabym się bać, postanowiłam zrealizować wcześniej obrany zamiar.
Po chwili w telewizji rozległ się głośny krzyk, w tej samej sekundzie wbiłam dwa palce w żebra Stylesa, a ten stanął na równe nogi jak oparzony, piszcząc przy tym jak mała dziewczynka. Chłopcy siedzieli jak sparaliżowani, dopiero po jakiejś chwili dołączyli do mnie śmiejąc się jak wariaci. Z tego wszystkiego spadłam z kanapy tarzając się po ziemi. Hazza był strasznie czerwony, tylko nie wiedziałam czy to ze wstydu czy ze złości. Poturlałam mu się pod nogi. Przykucnął na de mną i spojrzał w oczy.
-Jeszcze się policzymy.- ten błysk.. poczułam się nieswojo.- wstałam i usiadłam koło Zayna, który tak jak reszta dalej dławił się śmiechem.
-Ahahahaha! Nareszcie ktoś zgasił naszego króla.- parsknął Liam.
-Stary! Żałuj, że nie widziałeś swojej miny.- nabijał się Niall.
-No Haroldziku, aahaha dziewczyna ahaha cię ahaha wystraszyła ahahahaahha!- Zayn ledwo co mówił, co rozbawiło mnie, lecz postanowiłam zachować zimną krew.
-No dobrze panowie. Co za dużo to nie zdrowo. Dokończymy ten film, czy na dzisiaj koniec?- posłałam im pytające spojrzenie.
-Jest już 2:00. Chodźmy spać. Dokończymy ten film jak dołączą do nas Louis z Caroline.- ogłosił Payne, a my przytaknęliśmy mu.
-Zostaje jeszcze jedna sprawa. Kto śpi z Oliwią?- dodał po chwili.
-Ja mogę.- wyprzedził Malika Styles.
-Ja mogę na kana..-przerwał mi Harry ciągnąc mnie za rękę.
-Śpisz u mnie.- zdziwiona podążyłam niepewnym krokiem z nim. Przypomniałam sobie, że Harry chciał się mi odegrać za tą sytuacje. Nie miałam ochoty z nim spać. Weszliśmy po schodach na drugie piętro. Jak się okazało, jego pokój znajdował się na końcu korytarza. Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Wszędzie było ciemno. Usłyszałam trzask drzwi. Wszedł za mną. Bałam się co będzie chciał zrobić, a na dodatek nic nie widziałam.
-Harry? Co ty robisz? Zapal światło nic nie widzę.- nikt mi nie odpowiedział.
-Zachowujesz się jak dziecko. Tam to w salonie było dla żartów.- dalej nic.
Strasznie chciało mi się spać, ale z Stylesem w jednym pokoju, a co dopiero w łóżku było stresujące. Nie wiadomo co może przyjść mu do głowy.
Nagle na karku poczułam gorący oddech, a zaraz czyjeś dłonie na talli. Odwróciłam się gwałtownie i wpadłam w ramiona, zapewne Hazzie, bo tylko on tu był.
-Ooo, ale się boję. Weź.. puść mnie.- nie posłuchał.
-Więc zamierzasz torturować mnie całą noc i nawet nie odezwać się słowem?- straciłam grunt pod nogami.
Chłopak podniósł mnie.
-Kto powiedział, że będę cię torturował.- jego niski, zachrypnięty głos sprawił, że moje ciało przeszły dreszcze.
-Ok...a mogę wiedzieć po co niesiesz mnie na rękach?- cicho zaśmiał się pod nosem.
-Zobaczysz...- byłam zdezorientowana. O co może mu chodzić? Wyrwałam się i pobiegłam na drugi koniec pokoju potykając się o różne rzeczy.
-A więc tak się bawimy?- czułam, że zbliża się w moim kierunku.
-Harry, jeżeli chodziło ci o zemstę, to udało ci się. Boję się, nie wiem o co ci chodzi. Starczy?- zaczęłam cofać się do tyłu, aż natrafiłam na ścianę, a on stanął kilka centymetrów prze de mną. Oparł rękę o ścianę.
-Koniec ucieczki. Co teraz zrobisz?- nachylił się nie wiele nad moją twarzą, tak, że czułam jego oddech na ustach.
-A co mam zrobić?- uniosłam jedną brew, ale on i tak tego nie widział.
-Być moja...- szepnął, a nasze usta dzieliły tylko milimetry. Wtedy łokciem uderzyłam o ścianę, tym samym zapalając światło.
-Aaaaa!- krzyknęłam z przerażenia. Styles był w stroju wampira. Długie kły, blada cera, włosy ułożone do tyłu, smoking i oczy podkreślone na czarno. Wyglądał bardzo przystojnie.
-Ahhahaha, mówiłem, że pożałujesz?- spojrzałam na niego z politowaniem.
-Wystraszyłam się twojego wyglądu, bo wiesz.. w sypialni, to ty raczej nago chodzisz, więc wiesz... krzyczę na zapas.- uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Taa jasne.- zmrużył oczy.
-Dobra. Dość tych żartów. Chcę iść spać. Jeżeli chciałeś mnie tylko przestraszyć, to chyba pójdę już do salonu.- powoli zmierzałam do drzwi, ale on złapał mnie za rękę.
-Połóż się.- nie pewnie ruszyłam w stronę łóżka. W końcu ległam. Po chwili chłopak znalazł się obok.
W ciszy leżeliśmy, nic do siebie nie mówiąc. Po jakimś czasie zasnęłam.
Chłopak podniósł mnie.
-Kto powiedział, że będę cię torturował.- jego niski, zachrypnięty głos sprawił, że moje ciało przeszły dreszcze.
-Ok...a mogę wiedzieć po co niesiesz mnie na rękach?- cicho zaśmiał się pod nosem.
-Zobaczysz...- byłam zdezorientowana. O co może mu chodzić? Wyrwałam się i pobiegłam na drugi koniec pokoju potykając się o różne rzeczy.
-A więc tak się bawimy?- czułam, że zbliża się w moim kierunku.
-Harry, jeżeli chodziło ci o zemstę, to udało ci się. Boję się, nie wiem o co ci chodzi. Starczy?- zaczęłam cofać się do tyłu, aż natrafiłam na ścianę, a on stanął kilka centymetrów prze de mną. Oparł rękę o ścianę.
-Koniec ucieczki. Co teraz zrobisz?- nachylił się nie wiele nad moją twarzą, tak, że czułam jego oddech na ustach.
-A co mam zrobić?- uniosłam jedną brew, ale on i tak tego nie widział.
-Być moja...- szepnął, a nasze usta dzieliły tylko milimetry. Wtedy łokciem uderzyłam o ścianę, tym samym zapalając światło.
-Aaaaa!- krzyknęłam z przerażenia. Styles był w stroju wampira. Długie kły, blada cera, włosy ułożone do tyłu, smoking i oczy podkreślone na czarno. Wyglądał bardzo przystojnie.
-Ahhahaha, mówiłem, że pożałujesz?- spojrzałam na niego z politowaniem.
-Wystraszyłam się twojego wyglądu, bo wiesz.. w sypialni, to ty raczej nago chodzisz, więc wiesz... krzyczę na zapas.- uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Taa jasne.- zmrużył oczy.
-Dobra. Dość tych żartów. Chcę iść spać. Jeżeli chciałeś mnie tylko przestraszyć, to chyba pójdę już do salonu.- powoli zmierzałam do drzwi, ale on złapał mnie za rękę.
-Połóż się.- nie pewnie ruszyłam w stronę łóżka. W końcu ległam. Po chwili chłopak znalazł się obok.
W ciszy leżeliśmy, nic do siebie nie mówiąc. Po jakimś czasie zasnęłam.
*Perspective by Caroline*
Otworzyła oczy i zerknęłam na budzik w kształcie króliczka z pluszową obudową. Wskazywał piętnaście po dziewiątej. Usłyszałam sygnał mojego telefonu.
-Haloo...- stwierdziłam, że mam straszną chrypkę.
-Siema Car!- usłyszałam radosny, znany mi głos.
-Dzień dobry. Przepraszam, z kim rozmawiam?- gestem nakazałam Louisowi być cicho.
-Nie poznajesz mnie? Carmen!- nie wiedziałam kto to jest, i ciągle nie byłam pewna.
-Świetnie, ale przepraszam. Ciągle pani nie poznaję.- Lou zaczął się ze mnie śmiać.
-Panna Caroline Dorothy Cecyly Adams, mająca lat osiemnaście. Zauroczona w Louisie Williamie Tomlinsonie z zespołu One Direction.- dalej nie wiedziałam kim jest ta kobieta.
- Przykro mi naprawdę...- przerwała mi.
-Możemy się spotkać. Dziś o 10:30 w MSC?- w głosie dziewczyny brzmiała rozpaczliwa nadzieja.
-Dobrze. Do zobaczenia.- rozłączyłam się i odłożyłam komórkę na szafkę nocną.
Popatrzyłam się Louisowi w oczy.
-Caroline, wiesz, że jak umówiłaś się z tą laską na...- nie skończył.
-Laską!- zaczęłam bić go poduszką po głowie.
-Myszko! Nie chciałem!- zaczął mnie łaskotać.
Zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół do salonu. Pasiasty pobiegł za mną i złapał mnie w pasie.Poczułam , że się unoszę i ląduję na sofie.
-Lou wiesz, że za piętnaście minut mam być w MSC?- wstałam i ruszyłam w stronę łazienki.
Nawet nie zdążyłam wejść pod prysznic i już musiałam się ubrać. Narzuciłam czarne leginsy , jaskrawo zieloną tunikę i rażąco niebieskie botki oraz bijącą po oczach żółtą, skórzaną, krótką kurtkę.
-Wyglądasz..niezwykle kolorowo.- Louis przygotowany do wyjścia stał w przed pokoju.
-Dziękuję.- wystawiłam język i wyszliśmy przed willę. Sięgnęłam po klucz kiedy usłyszałam trzask robionego zdięcia. Gdy zamknęłam drzwi weszliśmy do auta Louisa.
-Lou...-zaczęła cicho.
-Chodzi ci o to zdięcie?
-Nie..-pokręciłam przecząco głową.
-Chodzi mi o to, że chociaż między nami nic jeszcze nie zaszło, to zachowujemy się jak para.- wydusiłam to z siebie.
-Słuchaj, może dla ciebie pocałunki to nic, ale...- przerwałam mu.
-Chodziło mi o coś głębszego, co mogłoby głęboko w nas wejść..- i chociaż chwila nas nie nastrajała oboje wybuchliśmy śmiechem. Zatrzymaliśmy się. Pocałował mnie w policzek.
-Pa...Powodzenia.- objął mnie jedną ręką.
-Nie dziękuję.- wyszłam z samochodu.
Opuścił szybę i rzucił jeszcze.
-Będę tutaj czekał.
Posłałam mu uśmiech. Weszła do MSC i usiadłam przy oknie, i patrzyłam na Louisa siedzącego w aucie. Po chwili otrzymałam shake'a którego chwile temu zamówiłam.
-Truskawka?-usłyszałam znany mi głos i ktoś dosiadł się do mnie.
-Harry!- ucieszyłam się na widok kolegi.
-Jak myślisz..Przyjdzie??- spojrzałam na niego.
-Nie wiem... Jeśli powiedział, że tak, to tak.- spojrzał na mnie życzliwie, chociaż jego twarz była kamienna.
-Raczej powiedziała... Jakaś obca laska dzwoni do mnie, umawia się w MSC i nie przyjeżdża.
-Albo stoi w wejściu i obserwuje nas.- spojrzałam na wysoką ciemnowłosą dziewczynę, która ubrana w szary płaszcz podchodziła do nas. Wyglądała jak Dulce Maria.
-Myślisz, że to właśnie ta dziewczyna?- uśmiechnął się do mnie i upił łyk swojego shake'a.
-Toffi?- oboje uśmiechnęliśmy się.
-Louis cuę tu odwiózł?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Tak, a co?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Nic...spaliście ze sobą?-ciągnął dalej.
-Raczej obok siebie... Harry co to za wywiad?
-Przepraszam, ale Niall..On.. On cię uwielbia. - przerwała mu owa dziewczyna.
-Caroline!!!!- wykrzyknęła i zaczęła mnie mocno przytulać. Wtedy zaskoczyłam kto to.
-Alice!- mocno objęłam kobietę i łzy zalśniły mi w oczach.
-Harry poznaj Alice Stoner.- mocno przytuliłam Hazzę.
-Alice, miło mi.- wyciągnęła rękę.
-Harry. Mnie również. - uścisnął jej dłoń i popatrzył w okno.
-Sorry dziewczyny, ale muszę lecieć. Paa.-zniknął.
-Chodź. Muszę coś komuś powiedzieć i jedziemy do mnie.- pociągnęłam ją do wyjścia. Doszłyśmy do auta. Zapukałam w szybę. Drzwi się otworzyły.
-Louis, kotku, podwieziesz Nas do domu?-strzeliłam uśmiech po czym wybuchnęłam śmiechem na widok miny Alice.
-Zdziwiona Harrym czy zszokowana Lou?- z dezaprobatą pokręciła głową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz