_______________________________________________________________________
Po raz pierwszy obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Nikt nie musiał mnie do tego zmuszać. To właśnie dziś po półrocznej trasie koncertowej przyjeżdżają chłopcy i ten jedyny. Mój Harry. Dziś mija pierwsza rocznica odkąd jesteśmy razem. Moje serce biło jak szalone, a radość rozpierała wnętrze. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Spoglądnęłam w lustro. Zobaczyłam radosną, uśmiechniętą i pełną energii dziewczynę. Taki widok był rzadkością więc postanowiłam go dopracować. Wskoczyłam do kabiny prysznicowej i puściłam strumień ciepłej wody. Umyłam włosy jagodowym szamponem, którego uwielbiał Hazza oraz wtarłam w siebie truskawkowy olejek. Zmyłam pianę z głowy i owinęłam ciało ręcznikiem. Wysuszyłam niesforne kosmyki i podkręciłam je na lokówce. Oczy podkreśliłam kredką, rzęsy tuszem, a usta bananowym błyszczykiem. Zadowolona z efektu udałam się w stronę garderoby. Wyrzuciłam wszystkie ubrania i zaczęłam kompletować. Po półgodzinnym przymierzaniu na dzisiejszy wieczór wybrałam TO, a na razie narzuciłam na siebie codzienne łaszki. Poskładałam resztę rzeczy i wyszłam z pokoju. Długim korytarzem udałam się w kierunku schodów. Ten duży dom bez piątki wariatów był bardzo ponury i cichy.
Zeszłam na dół i pomaszerowałam do salonu. Na szczęście wczoraj zakupiłam choinkę, a dekoracje przyniosłam ze strychu, więc nie musiałam marnować czasu i od razu zajęłam się strojeniem choinki. Ustawiłam ją koło kominka. Na początek opasałam zielono-białym łańcuchem i nałożyłam światełka,a potem zaczęłam dekorować bombkami. Podłączyłam kabel do gniazdka. Do moich oczów uderzyła fala tysiąca barw. Cały salon się mienił, a po moim policzku spłynęła samotna łza, lecz tym razem szczęścia.
Uradowana chwyciłam kurtkę i wyszłam na podwórko. Na kostce leżały cztery kartony. Z pierwszego wyciągnęłam duże świetliste kule, którymi kolejno ozdobiłam świerki. Z drugiego pudła wyładowałam sporego Mikołaja i powiesiłam go na środku garażu. Z trzeciego delikatnie zabrałam stroik , który zawiesiłam nad drzwiami wejściowymi, a z czwartego, trzy węże, które po podłączeniu do prądu mieniły się milionem kolorów. Powiesiłam je na każdym z balkonów. Znalazłam jeszcze sopelki, z którymi zrobiłam tak samo. Dochodziła godzina 16:00. Na polu było już ciemno wiec włączyłam dekoracje. Widok jaki ujrzałam był nie do opisania. Na mojej twarzy wykwitł ogromny uśmiech. Długo nie nacieszyłam się krajobrazem, gdyż musiałam zacząć nakrywać do stołu. Zdjęłam płaszcz i poczłapałam do kuchni. Ustawiłam na kuchence garnek z barszczem i uszkami, pierogi,krokiety, ryby i inne potrawy oraz nakroiłam ciasto. Szybko pobiegłam do pokoju i zabrałam ze sobą prezenty. Ustawiłam wszystkie pod choinką. Przygotowałam stół i wbiegłam do łazienki ubierając się w wcześniej przygotowany komplet. Poprawiłam makijaż oraz włosy i zbiegłam na dół. Mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo?- powiedziałam radośnie.
-[T.I.] kochanie! Już jesteśmy! Nasz dom wygląda wspaniale!- usłyszałam ciepły głos Harrego.
-Dziękuję. Cieszę się, że ci się podoba. Wchodźcie do środka.- rozłączyłam rozmowę.
Drzwi się otworzyły, a do domu wbiegła piątka wariatów.
-[T.I.]!!!-Krzyknął Hazza. Podniósł mnie i zaczął kręcić wokół własnej osi. Po chwili postawił mnie na ziemię i namiętnie wpił się w moje usta. Tego mi brakowało. Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek.
-Tak bardzo tęskniłam.- wtuliłam się w jego tors.
-[T.I.] chodź tu do mnie!- Liam poszedł w ślady Stylesa i również zaczął kręcić mną w powietrzu.
Dałam mu buziaka w policzek.
-Hello maleńka!- Zayn wyściskał mnie z całej siły.
-Malik!- zaśmiałam się donośnie.
Louis z Niallem zaczęli mną podrzucać, co wprawiło wszystkich w śmiech.
-Tak bardzo tęskniliśmy!- zrobiliśmy zbiorowy uścisk.
-Ja tak samo. Ten dom bez was jest przerażający.- zachichotałam.
Powędrowaliśmy co chwila śmiejąc się z czegoś do salonu. Wszyscy stanęli jak w ryci.
-Jak tu pięknie.- wydusił Zayn.
-To prawda.- poczochrał mnie po włosach Louis. Ogień w kominku, cudowna choinka oraz migoczące światełka na tarasie powodowały przyjemne ukłucie w żołądku. Każdy po kolei zabrał opłatek i zaczął się dzielić życząc sobie zdrowia, szczęścia i miłości. Na sam koniec został mi mój ukochany. Stanęliśmy na przeciwko siebie patrząc prosto w swoje oczy.
-[T.I.], życzę ci wszystkiego co najlepsze, nie będę wymieniał, bo sama świetnie wiesz, pomyślnego Nowego Roku i spełnienia najskrytszych marzeń. - musnął delikatnie moich ust, a ja ułamałam jego opłatek.
-Harry, a ja ci życzę wszystkiego co tylko zechcesz, samych sukcesów, ciepła rodzinnego i prawdziwej miłości..- uniósł mój pod brudek.
-Która stoi prze de mną.- uśmiechnęłam się serdecznie, a chłopak ułamał mój opłatek. Mocno się przytuliliśmy. Brakowało mi jego ciepła, głosu i.. po prostu jego. Mojego Hazzy, którego tak bardzo kochałam. Gdy skończyliśmy składać sobie życzenia zasiedliśmy do stołu, na którym przygotowana była kolacja wigilijna. Nie obyło się bez komentarze na temat jak świetnie gotuje. Nadszedł czas na prezenty. Usiedliśmy w kółku obok choinki. Wymieniliśmy się prezentami i zaczęliśmy rozpakowywanie.
-O mój Boże! Zestaw ubrań w paski! Uwielbiam cię!- krzyknął uradowany Louis.
-Nowy aparat?!- Niall jak widać też zadowolił się prezentem.
-Zestaw kosmetyków do włosów? Harry, twoja dziewczyna to anioł!- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ja nie mogę! Płyty z filmami Disneya! I to te których tak długo szukałem!- pisnął Liam, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
-Aaaa!Mały kotek?! [T.I.]! Skąd wiedziałaś?!- chłopak przyciągnął mnie do siebie i z całej siły uścisnął.
-Cieszę się, że wam się podoba.- wytknęłam im język.
-No ba! Są rewelacyjne! Na co czekasz, otwieraj swoje!- podszedł do mnie Niall i włożył do ręki jedno z pudełek. Rozpakowałam je. W pierwszym znajdował się srebny naszyjnik z brylantową marchewką.
-Lou! To jest piękne!- Tomlinson uśmiechnął się triumfalnie. Wzięłam kolejny pakunek. Znalazłam w nim branzoletkę z napisem "Forever Friends Alone". Wiedziałam od razu od kogo ten upominek.
-Zayn. Dziękuję.- posłałam mu buziaka. Malik udawał, że go złapał i przyłożył pięść do serca.
Następne były kolczyki w kształcie hamburgera. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Dzięki blondasku.- Horan ukazał rząd swoich ząbków, ten widok był wspaniały, gdyż robił to bardzo rzadko. Z kolejnego pudełka wyciągnęłam piękną fioletową sukienkę. Zatkało mnie. O takiej zawsze marzyłam.
-Liam! Skąd wiedziałeś?- Payne wzruszył ramionami. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
Każdy bardzo cieszył się z swoich prezentów. Udawałam, że jestem zadowolona, ale tak na prawdę smuciło mnie, że Harry o mnie zapomniał.
-Ja pójdę do to...- nie dokończyłam, bo Hazza pociągnął mnie za rękę.
-A na mój prezent nie poczekasz?- oczy mi zaświeciły. Wszyscy patrzyli na nas podejrzanie. Harry był jakiś spięty. Po chwili klęknął prze de mną. Serce mi stanęło. Z kieszeni wyciągnął bordowe pudełeczko i otworzył je. W środku znajdował się srebny pierścionek z brylantem w kształcie serca.
-[T.I.] [T.N.] czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjedziesz za mnie?- zapytał z nadzieją w głosie, a jego oczy mieniły się od światełek choinki. Było w nich tyle miłości.
-Oczywiście.- po moich policzkach zaczęły spływać łzy radości. Chłopak wsunął mi pierścionek na serdeczny palec wstał i zamknął usta namiętnym pocałunkiem. Usłyszałam gwizdy, brawa i okrzyki radości. To były najpiękniejsze święta w moim życiu.
Uradowana chwyciłam kurtkę i wyszłam na podwórko. Na kostce leżały cztery kartony. Z pierwszego wyciągnęłam duże świetliste kule, którymi kolejno ozdobiłam świerki. Z drugiego pudła wyładowałam sporego Mikołaja i powiesiłam go na środku garażu. Z trzeciego delikatnie zabrałam stroik , który zawiesiłam nad drzwiami wejściowymi, a z czwartego, trzy węże, które po podłączeniu do prądu mieniły się milionem kolorów. Powiesiłam je na każdym z balkonów. Znalazłam jeszcze sopelki, z którymi zrobiłam tak samo. Dochodziła godzina 16:00. Na polu było już ciemno wiec włączyłam dekoracje. Widok jaki ujrzałam był nie do opisania. Na mojej twarzy wykwitł ogromny uśmiech. Długo nie nacieszyłam się krajobrazem, gdyż musiałam zacząć nakrywać do stołu. Zdjęłam płaszcz i poczłapałam do kuchni. Ustawiłam na kuchence garnek z barszczem i uszkami, pierogi,krokiety, ryby i inne potrawy oraz nakroiłam ciasto. Szybko pobiegłam do pokoju i zabrałam ze sobą prezenty. Ustawiłam wszystkie pod choinką. Przygotowałam stół i wbiegłam do łazienki ubierając się w wcześniej przygotowany komplet. Poprawiłam makijaż oraz włosy i zbiegłam na dół. Mój telefon zaczął dzwonić.
-Halo?- powiedziałam radośnie.
-[T.I.] kochanie! Już jesteśmy! Nasz dom wygląda wspaniale!- usłyszałam ciepły głos Harrego.
-Dziękuję. Cieszę się, że ci się podoba. Wchodźcie do środka.- rozłączyłam rozmowę.
Drzwi się otworzyły, a do domu wbiegła piątka wariatów.
-[T.I.]!!!-Krzyknął Hazza. Podniósł mnie i zaczął kręcić wokół własnej osi. Po chwili postawił mnie na ziemię i namiętnie wpił się w moje usta. Tego mi brakowało. Czułam jak uśmiecha się przez pocałunek.
-Tak bardzo tęskniłam.- wtuliłam się w jego tors.
-[T.I.] chodź tu do mnie!- Liam poszedł w ślady Stylesa i również zaczął kręcić mną w powietrzu.
Dałam mu buziaka w policzek.
-Hello maleńka!- Zayn wyściskał mnie z całej siły.
-Malik!- zaśmiałam się donośnie.
Louis z Niallem zaczęli mną podrzucać, co wprawiło wszystkich w śmiech.
-Tak bardzo tęskniliśmy!- zrobiliśmy zbiorowy uścisk.
-Ja tak samo. Ten dom bez was jest przerażający.- zachichotałam.
Powędrowaliśmy co chwila śmiejąc się z czegoś do salonu. Wszyscy stanęli jak w ryci.
-Jak tu pięknie.- wydusił Zayn.
-To prawda.- poczochrał mnie po włosach Louis. Ogień w kominku, cudowna choinka oraz migoczące światełka na tarasie powodowały przyjemne ukłucie w żołądku. Każdy po kolei zabrał opłatek i zaczął się dzielić życząc sobie zdrowia, szczęścia i miłości. Na sam koniec został mi mój ukochany. Stanęliśmy na przeciwko siebie patrząc prosto w swoje oczy.
-[T.I.], życzę ci wszystkiego co najlepsze, nie będę wymieniał, bo sama świetnie wiesz, pomyślnego Nowego Roku i spełnienia najskrytszych marzeń. - musnął delikatnie moich ust, a ja ułamałam jego opłatek.
-Harry, a ja ci życzę wszystkiego co tylko zechcesz, samych sukcesów, ciepła rodzinnego i prawdziwej miłości..- uniósł mój pod brudek.
-Która stoi prze de mną.- uśmiechnęłam się serdecznie, a chłopak ułamał mój opłatek. Mocno się przytuliliśmy. Brakowało mi jego ciepła, głosu i.. po prostu jego. Mojego Hazzy, którego tak bardzo kochałam. Gdy skończyliśmy składać sobie życzenia zasiedliśmy do stołu, na którym przygotowana była kolacja wigilijna. Nie obyło się bez komentarze na temat jak świetnie gotuje. Nadszedł czas na prezenty. Usiedliśmy w kółku obok choinki. Wymieniliśmy się prezentami i zaczęliśmy rozpakowywanie.
-O mój Boże! Zestaw ubrań w paski! Uwielbiam cię!- krzyknął uradowany Louis.
-Nowy aparat?!- Niall jak widać też zadowolił się prezentem.
-Zestaw kosmetyków do włosów? Harry, twoja dziewczyna to anioł!- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Ja nie mogę! Płyty z filmami Disneya! I to te których tak długo szukałem!- pisnął Liam, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
-Aaaa!Mały kotek?! [T.I.]! Skąd wiedziałaś?!- chłopak przyciągnął mnie do siebie i z całej siły uścisnął.
-Cieszę się, że wam się podoba.- wytknęłam im język.
-No ba! Są rewelacyjne! Na co czekasz, otwieraj swoje!- podszedł do mnie Niall i włożył do ręki jedno z pudełek. Rozpakowałam je. W pierwszym znajdował się srebny naszyjnik z brylantową marchewką.
-Lou! To jest piękne!- Tomlinson uśmiechnął się triumfalnie. Wzięłam kolejny pakunek. Znalazłam w nim branzoletkę z napisem "Forever Friends Alone". Wiedziałam od razu od kogo ten upominek.
-Zayn. Dziękuję.- posłałam mu buziaka. Malik udawał, że go złapał i przyłożył pięść do serca.
Następne były kolczyki w kształcie hamburgera. Pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Dzięki blondasku.- Horan ukazał rząd swoich ząbków, ten widok był wspaniały, gdyż robił to bardzo rzadko. Z kolejnego pudełka wyciągnęłam piękną fioletową sukienkę. Zatkało mnie. O takiej zawsze marzyłam.
-Liam! Skąd wiedziałeś?- Payne wzruszył ramionami. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
Każdy bardzo cieszył się z swoich prezentów. Udawałam, że jestem zadowolona, ale tak na prawdę smuciło mnie, że Harry o mnie zapomniał.
-Ja pójdę do to...- nie dokończyłam, bo Hazza pociągnął mnie za rękę.
-A na mój prezent nie poczekasz?- oczy mi zaświeciły. Wszyscy patrzyli na nas podejrzanie. Harry był jakiś spięty. Po chwili klęknął prze de mną. Serce mi stanęło. Z kieszeni wyciągnął bordowe pudełeczko i otworzył je. W środku znajdował się srebny pierścionek z brylantem w kształcie serca.
-[T.I.] [T.N.] czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjedziesz za mnie?- zapytał z nadzieją w głosie, a jego oczy mieniły się od światełek choinki. Było w nich tyle miłości.
-Oczywiście.- po moich policzkach zaczęły spływać łzy radości. Chłopak wsunął mi pierścionek na serdeczny palec wstał i zamknął usta namiętnym pocałunkiem. Usłyszałam gwizdy, brawa i okrzyki radości. To były najpiękniejsze święta w moim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz