Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział VI

*Z perspektywy Oliwi*


Louis przyszedł dotrzymać towarzystwa Caroline. To było słodkie z jego strony. Razem z Zaynem 
wyszliśmy na zewnątrz. Mulat otworzył mi drzwi od auta i gestem ręki zaprosił do środka.
Posłałam mu serdeczny uśmiech. Wreszcie ruszyliśmy. Chłopak nie mógł oderwać o de mnie wzroku.
-Dzięki piękna, że zgodziłaś się na spędzenie tego wieczoru w moim towarzystwie.- poruszył zabawnie brwiami.
-Cała przyjemność po mojej stronie.- wyszczerzyłam się.
-Mówiłem ci już jak pięknie wyglądasz?- czarował brązowooki. Rozbawiła mnie ta sytuacja, ale postanowiłam zachować powagę.
-Weź... wyglądam zwyczajnie. Dziękuję ci za tyle miłych słów.- na jego twarzy pojawił się zarys uśmiechu.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Widziałam, że Malik ciągle na mnie zerkał co nie powiem, bardzo mnie peszyło. Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce. Powoli wyszłam z samochodu. Muzykę było słychać już na zewnątrz. Udaliśmy się do środka. Było mnóstwo ludzi. Pary tańczące ze sobą, duże towarzystwa siedzące na kanapach i samotni, chcący zatopić smutki w alkoholu.
Zayn udał się do baru po drinki. Nie było mi to na rękę, gdyż nigdy nie piłam.
Po paru minutach zjawił się z szklankami.
-Proszę.- podał mi jedną. Po zapachu wyczułam, że to kamikadze.
-Dziękuję, jednak sobie odpuszczę. Nie piję.- posłałam mu przepraszające spojrzenie.
-No proszę Oli! Co to za impreza bez alkoholu? Błagam. Dla mnie?- zatrzepotał rzęsami. Przewróciłam oczami.
-No dobra..-niepewnie przybliżyłam szklankę do ust. Wzięłam jednego dużego łyka. Lekko się skrzywiłam, ale dopiłam drinka do końca.
Chłopak uśmiechnął się triumfalnie i też wypił zawartość swojej. Zamówił jeszcze kilka. Usiedliśmy przy barku i zaczęliśmy pić. Nie byłam do tego pozytywnie nastawiona. Po godzinie byliśmy kompletnie pijani.
-Zatańczysz?- wyciągnął rękę w moim kierunku.
Bez żadnego oporu chwyciłam ją. Powędrowaliśmy na parkiet gdzie DJ zapodał dość ostry kawałek.
Nasz taniec stawał się coraz odważniejszy. Muzyka dudniła mi w głowie od czego dostałam sporych zawrotów.
Mulat widząc moją dezorientacje, postanowił wykorzystać sytuację. Oparł mnie o ścianę. Nasze oczy się spotkały.
W jego tęczówkach można było dostrzec pożądanie. Przybliżył swoje usta do moich i prawie złączył je w pocałunku, lecz ja wybuchłam śmiechem. Zawsze tak miałam jak coś wypiłam. Zayn spojrzał na mnie z zdziwieniem, ale nie zamierzał rezygnować. Chwycił mnie mocno. Był silny, więc nie dałam rady mu uciec. Znów chciał mnie pocałować i udało by mu się gdyby nie to, że ktoś odciągnął go o de mnie.
To był Harry. Zrobiłam wielkie oczy. Nie spodziewałam się go tutaj.
-Stary! Upiłeś ją i chcesz wykorzystać?!- Krzyknął donoście Hazza.
-Odwal się! Czego tu szukasz?!- Wydzierał się poirytowany Zayn.
-Cisza!- wzrok oby dwóch skierowany był na mnie.
-Harry, co ty tu robisz?- uniosłam pytająco jedną brew.
-Co? Myślisz, że tylko tobie wolno zabawiać się w klubach?- podszedł do mnie.
-To jest mój pierwszy raz gdy jestem w clubie, a chodziło mi o to, że skąd się wziąłeś akurat w tym więc troszkę grzeczniej ok?- zacisnęłam mocno pięści. Co on sobie myśli?
-Ratuję cię jakbyś nie zauważyła, ale ty chyba tego nie chcesz.- obrzucił mnie kpiącym spojrzeniem.
-Być ratowaną przez ciebie? Hmm niech pomyślę... Masz rację. Nikomu tego nie życzę.- chłopak zmrużył oczy zapewne ze złości, a mi zrobiło się smutno.
-Wracajmy już.- dodałam i chwiejnym krokiem opuściłam club. Po chwili dołączył do mnie Styles z Malikiem. Mulat nie wyglądał za dobrze, dlatego ustąpiłam mu tylne siedzenia, na których od razu się położył. Nie miałam wyjścia, musiałam usiąść obok loczka.
Zapięłam pasy i wbiłam wzrok w widoki za szybą. Byłam lekko zakłopotana, bo Hazza ciągle na mnie zerkał. Niestety nic nie dało odczytać się z jego miny. Typowy kamień lub tzw. poker face uniemożliwiał mi to. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce.
-Dzięki.- prawie niesłyszalnie wymówiłam te słowo i wysiadłam z samochodu. Zaraz za mną wyleciał Malik.
W ciszy odprowadził mnie pod drzwi domu.
-Przepraszam cię za to wszystko. Jednak świetnie się z tobą bawiłem.- obrzucił mnie zalotnym spojrzeniem.
-Nie szkodzi. Alkohol robi różne rzeczy z ludźmi, ale muszę przyznać, że zabawa z tobą to sama przyjemność.- wyszczerzyłam zęby.
-Dobranoc.- przytulił mnie mocno. Odwzajemniłam uścisk.
-Branoc.- cmoknęłam go w policzka. Właśnie wtedy dostrzegłam zrezygnowaną minę Harrego. Ten chłopak jest dziwny...
Pomachałam jeszcze mulatowi na pożegnanie i zamknęłam drzwi.
Po mimo tego całego zdarzenia, widok Caroline wtulonej w Louisa wywołał szczerzy uśmiech na mojej twarzy.

*Perspective by Caroline*


Było mi bardzo wygodnie. Wreszcie się wyspałam. Otworzyłam oczy i z uśmiechem spojrzałam na Louisa, na którym leżałam. On też się już obudził.
-Godzina 19:00.- spojrzałam na zegarek.
-Przepraszam.... ale nie jestem zbyt lekka.-wyszczerzył się do mnie.
-No co ty?!?!Jesteś lżejsza od kota Hazzy.- obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
Wstałam z sofy i zachwiałam się. Upadłam z powrotem na kanapę, twarzą w poduszkę.
-Auaa....-jęknęłam.
-Chodź, pomogę ci.- wstał i łapiąc mnie za brzuch i pod kolanami podniósł.
-Lou, puść mnie!- zaczęłam się śmiać, a on wrócił w stronę wyjścia do ogrodu, w którym był basen.
-Bo?- zapytał zadziornie.
-Bo tak!- krzyknęłam. Stanął nad basenem i wyciągnął ręce przed siebie.
-Louisie Tomlinsonie, nakazuję ci postawić mnie na ziemi!!- głośno zaprotestowałam.
-Muszę?-jęknął.
-Tak... bo zadzwonię po Nialla.- zagroziłam.
-Czemu po niego?- zdziwił się Lou.
-Właściwie to sama nie wiem. Tak mi się wyrwało.- sama byłam zaskoczona, dlaczego pomyślałam o blondynku.
-No dobrze...- postawił mnie bezpiecznie na ziemi.
-Dziękuję.- pocałowałam go w policzek.
-Nie za dużo tych czułości?- zapytał z grymasem na twarzy.
-A co? Masz coś przeciwko?-Odparłam drocząc się z nim.
I wtedy znów mnie pocałował. Znowu oddałam pocałunek.
-Cholera... Louis, ty nie odpuścisz...Prawda??- spojrzałam mu w oczy.
Jęknął jakby ktoś go uderzył.
-To boli...Wiesz??- jego oczy znów zwilgotniały.
-Louis... To jest...- urwałam, bo zaczęłam gwałtownie szlochać.
-O mój Boże...Caroline ja nie chciałem.Nie wiedziałem, że możesz tak zareagować.- odjał moje dłonie od moich oczów i kolejny raz musnął mnie ustami.
-To takie cholernie trudne, kiedy ranisz osobę, która nie jest ci obojętna, ale nie chcesz się w to jeszcze mieszać.- zaczęłam łkać głośniej.
-Jeszcze?? A będziesz chciała zacząć??-zapytał z smutkiem w głosie.
-Mam przecież fanki, koncerty, wywiady i... kasę.- zakończył z rozpaczą.
-A co do tego mają pieniądze?- przestałam płakać i spojrzałam na niego zdziwiona.
-Skąd mogę mieć pewność, że nie polecisz właśnie na to?- rzucił zaczepnie.
-Bo myślałam, że mnie znasz i chcesz się ze mną związać wiedząc jaka jestem.
-A ja nie jestem tego pewien.- powiedział z ignorancją.
Odwróciłam się i w ciszy wróciłam do domu. Nie mam pojęcia co się stało z Lou. Chyba został na dachu.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Oliwię, która siedziała na kanapie i piła herbatę.
-Gdzieś ty była?- nie wyglądała na zmartwioną.
-A co?- cicho powiedziałam.
-Mam ci tyle do opowiedzenia!- podekscytowanym głosem powiedziała.
-Nie mart...- nie skończyłam.
-Byłaś z Lou, nie miałam o co.- rzuciła ostro.
-Boli mnie głowa. Idę na spacer.- trzasnęłam drzwiami.
Ruszyłam w stronę domu chłopaków. Nie miałam jednak zamiaru iść do nich.
Bardzo chciałam, żeby ktoś mnie teraz przytulił. Ktoś jak... Alice Stoner!
To była moja siostra. BFF. Nie chciałam tego pamiętać, ale też nie chciałam zapomnieć. Zaczęłam płakać.
Nagle poślizgnęłam się na lodzie i upadłabym, gdyby nie chłopak w ciemnej kurtce, który objął mnie w pasie w ostatniej chwili przed wywrotką.
-Hej Niall.- powiedziałam bez namiętnie.



________________________________________________________________________
Hej! No i kolejny rozdział. Bardzo przepraszamy, że tak długo nie dodawałyśmy. W poniedziałek świąteczny rozdział dla was. Komentujcie dla was to tylko kilka słów, a dla nas ogromna przyjemność.
Miłego czytania! Doma;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz