Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział XV-Part by Carmen

*Perspective by Car* -Wypuszaczą Cię dopiero jutro..-Lou spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Oliwia pożegnała się z Nami, i wyszła. -Rozmawiałem z lekarzem, i pokazywał mi zdjęcia Naszego dzidziusia-uśmiechnął się. -Louis, musimy się rozstać.-powiedziałam stanowczo. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. -Chyba powodem tego nie jest Twoja ciaża??- wstał i chciał wyjść, ale złapałam Go za nadgarstek. -Tak Lou. Powodem tego jest to, że jestem w ciąży. Kocham Cię, ale musimy się rozstać.-w moich oczach pojawiły się łzy. -Idę już. Przyjadę jutro o 11.00, żeby wziąć Cię do domu.-odwrócił się, i wyszedł. Zerknęłam na zegarek. Była prawie 18. Do pokoju wszedł mój lekarz prowadzący. -No, jak się pani czuje??-zapytał i zaczął badać mój brzuch. -Dobrze. To prawda, że wyjdę już jutro??-zapytałąm z nadzieją. -Tak. Pani mąż, już powiedział, że przyjedzie po Panią o godzinie 11. Będziecie Państwo mogli zająć się Panią i maleństwem.-uśmiechnął się życzliwie. -Dziękuję..-powiedziałam cicho,i po wyjściu lekarza z sali położyłam się starając zasnąć. Obudził mnie Niall, który z uśmiechem podał mi ciuchy. -Wracasz do domu!!-zapiszczał cicho i pocałował mnie w policzek. -Tak Niall.. Ja też się cieszę.-radosnym krokiem wstałam z łóżka. Weszłam do szpitalnej łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam fatalnie. Miałąm rozkopane włosy, które jeszcze wczoraj były związane w eleganckiego koka. Przeźroczysta cera i mocno podkrążone oczy. Ubrałam czerwone rurki, zielony t-shirt w czarne paski z marchewką na środku i na to białą męską bluzę. Pachniała perfumami Louisa, więc szybko domyśliłam się, że należy do mojego chłopaka.. No właśnie.. Czy ja z Nim jeszcze jestem?? Przecież powiedziałam mu, że z Nim zrywam. Patrzyłam się w moje odbicie. -Car, wszystko ok??-Niall zapukał do drzwi. -Tak.. Spoko..-na twarzy miałam wymuszony uśmiech. -Carmen.. Widzę, że nie jest dobrze.-spojrzał mi prosto w oczy. -Nie.. Naprawdę, Nialler, jest ok.-wzięłam dużą czarną torbę, do której wrzuciłam wszystkie rzeczy. Wyszliśmy z sali. Blondynek pytał jak się czuję itp. Zameldowałam się w recepcji, dali mi wypis i wyszliśmy ze szpitala. Wzięłam głęboki oddech i za Niallem weszłam do samochodu Liama. _Siema księżniczko!!-szeroko uśmiechnął się Zayn. -Witaj rycerzu.- wybuchnęłam śmiechem. Po chwili cała nasza trójka nie wytrzymała mi zaczęła się śmiać. Po 15 minutach dojechaliśmy do domu. Wyszliśmy z auta i weszłam do domu. -CAROLINE!!!! - rzuciła się na mnie Oli. -Też tęskniłąm te 14 godzin.- uśmiechnęłam się. -Hej Harry, miło Cię widzieć Liam.-ze smutkiem zauważyłam brak Louis'a. A powiedział, że po mnie przyjedzie. -Lou przyjedzie za pół godziny.-powiedzia Hazza. -Po co mi to mówisz??-przyjrzał mi się uważnie. -Bo.. To Twój chłopak, i myślałem, że będziesz zainte..-przerwała mu. -Nie. Nie jestem zainteresowana, co się z Nim dzieje. W tym momencie ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Louis'a do domu. -Po co przyszedłeś??-popatrzyłam Mu w oczy. -Caroline, musisz.-odparł. -Nic nie muszę!! I zrobię tak, jak będę chciała!! Nie zmusisz mnie, żebym zrobiła inaczej!!!!-zaczęłam wrzeszczeć. Wszyscy patrzyli na Nas zdziwieni, ale nikt nie reagował. Oliwia trzymała ich tak, żebym mogłą z Louisem wyjaśnić sobie wszystko. -Nie denerwuj się i powiedz jak chcesz zrobić.-był spokojny i nie podnosił głosu. Wzięłam uspokajający oddech i zaczęłam mówić. -Zerwę z Tobą.. Albo Ty ze mną, znajdę sobie szybko jakiegoś faceta, zerwę z Nim postaram sie zniknąć ze świata, urodzę i wychowam to dziecko. Tyle. Sprzeciwiasz mi się??-zasyczałam wściekle. -Tak. Nie rozstaniemy się, chcę być z Tobą i wychować to dziecko.-zaczął podnosić głos. -NIE!! Nie rozumiesz?? To zaszkodzi Tobie, mnie i chłopakom. Całemu zespołowi!!-krzyczałam znowu. -NO TO CO?!?!-krzyknął. -NIE KRZYCZ NA MNIE!!!! -Krzyczę, bo Ty krzyczysz.-zachichotał. Złapał mnie za ręce i powoli do siebie przyciągnął. Poczułam jak jego wargi stykają się z moimi. Odepchnęłam Go i pobiegłam na górę. Oczywiście pobiegł za mną. -Spadaj Ty kretynie!! Zbiegłam po schodach na dół. Oczywiście towarzystwo cały czas nas obserwowało. A ja ciągle krzyczałm , wyzywając Louisa. On odpowiada mi, że mnien kocha, i wychowa ze mną dzidziusia. Już miałam podejść do któregoś z chłopaków, ale znów złapał mnie za nadgarstki i namiętnie pocałował.Oddałam pocałunek i lekko podskoczyłam. Oplotłam go nogami w pasie i nie przerywając pocałunku zaczął iść w stronę schodów. Oderwałam się od jego ust i zeskoczyłam na ziemię. -No i co robisz debilu?!?!-krzyknęłam i wbiegłam do łazienki na dole. -Podobało Ci się. Nie zaprzeczaj!!-wołał pod drzwiami. -Nie prawda!!-zaprzeczyłam gwałtownie. Otworzyłam drzwi z rozmachem i trafiłam prosto w czoło Louisa. -O MÓJ BOŻE!! Louis, kochanie nic Ci nie jest??-zaczęłam oglądać jego czoło/ -Nie, ale zależy Ci na mnie.-wyszczerzył się. -Tego nie powiedziałam.-pocałowałam go w czoło. -Aua!!-krzyknął. -Daj spokój, tak Cię nie boli.-pogłaskałam go i zachichotałam na widok min przyjaciół. -No co??-wzruszyli ramionami, a ja pociągnęłam Lou za rękę i wyciągnęłam z zamrażalnika lód i przyłożyłam mu do guza. Usiedliśmy w salonie. Ja oczywiście na kolanach mojego chłopaka. -Louis, wiesz co Ci powiem?? -Że ja mam rację, i nie zrobisz tego co powiedziałaś??-wyszczerzył się. -To też, ale chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham. Naprawdę.-wtuliłam mu się w szyję wdychając Jego zapach. ---------------------------------------- Eloo!! <3 <3 Chciałam Was przeprosić, że tak późno, ale piszę go z Adzią ^.^ Moją przyjaciółką, która wbiła do mnie na Sylwka. Więc, życzę Wam z okazji Nowego Roku, spełnienia marzeń itd.. Itp.. A tak na serio, to: koncertu 1D w Polsce, pijackiego wieczoru i namiętnej nocy ;P Wasza Car <3 <3 ;*

1 komentarz: