Hah.. Dziś Sylwester.. Mamy z Oli fryzjera.
-Pani Caroline Adams!!-zawołała mnie kobieta w średnim wieku, wychylająca się z salonu. Weszłąm, i od razu lekko popchnęła mnie na fotel.
-Widziałam już pani kreację i stwiedziam, że najlepszy będzie kok.-kobieta nakręciła się i nie zwracając uwagi na nic, zaczęła tworzyć moją fryzurę.Mocno ciągnęła moje długie za kolana włosy. Dlatego rzadko chodziłam do fryzjerów, bo miałam je za długie i oni nie potrafili o nie zadbać. I tak nigdy ich nie rozpuszczałam, ale miałam powody. I zna je tylko Al i Oli. Gdy kobieta skończyła, ja otworzyłam z niechęcią oczy. Byłam zrozpaczona, bo wyglądałam koszmarnie. Szybko podziękowałam kobiecie i jak najszybciej opuściłam jej salonik. W drzwiach wpadłam na seksowną wysoką dziewczynę.
-Przepraszam Panią najmoc.. Caroline!!-krzyknęłam Oliwia.
-Bosko wyglądasz!!-jęknęłam i wyszłyśmy z tamtąd. Gdy doszłyśmy do domu natychmiast zaczęłam poprawiać moją "fryzurę".

-Noo.. teraz to wygląda po ludzku!! - krzyknęłam uradowana po pół godzinie zaplatania i wbiłam się w kiecusię. Zrobiłam bardzo mocny make-up. Ciemno czekoladowy, kawowy i beżowy cień oraz jasno beżowy eyeliner, i czarna mascara. Optycznie powiększał moje śliczne i duże już oczy. Zamaskowałam niedoskonałości cery i na usta nałożyłam ciemnoróżową, wpadającą w beż szminkę. Nałożyłam 15 cm szpilki i zeszłam na dół. Oli oniemiała. Lekko się uśmiechnęłam i po wesołej rozmowie wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do limuzyny i dojechałayśmy.
Wyszłam z samochodu i odrazu podszedł do mnie Lou. Przywitałam się z Nim i chłopakami i pewnie ruszyłam przed siebie. Co jakiś czas Louis odpowiadał na pytania w stylu "To Twoja dziewczyna??" itp..
Mocno mnie do siebie przytulał, więc czułam się dobrze i bezpiecznie.
Po chwili weszliśmy na salę i wszystko ucichło. Żadnych dziennikarzy, tylko kilka gwiazd.
Usiedliśmy przy stole i Lou wzniósł za Nas toast. Zaczęły schodzić się gwiazdy. Mój chłopak porwał mnie do tańca.
-Jesteś na mnie zła?? W ogóle się do mnie nie odzywasz.. - zaczął smutno patrząc mi w oczy.
-Nie.. Po prostu dziwnie się dziś czuję, a rano wymiotowałam.- szepnęłam i pocałowałam Go w policzek.
-Jak to.. Nie powinnaś iść do lekarza?? Załatwię Ci wizytę na jutro.- Louis zaczął się denerwować.
-No właśnie dlatego nic Ci nie powiedziałam.. Za bardzo sie wszystkim przejmujesz.-musnęłam Jego usta i po skończonym tańcu wróciłam do stołu. Od razu zauważyłam brak Oliwi.
-Gdzie jest Oli?? - zmartwiłam się.
-Zapytaj Harry'ego..-prychnął ze złością Liam.
-Co się stało??-wstałąm i ruszyłam w stronę Hazzy, który.. trzymał za rękę Taylor Swift!!!!
-Co zrobiłeś Oliwii. Odpowiedz!! - syknęłam groźnie i powoli podążałam w ich kierunku. Louis mocno złapał mnie za rękę i próbował przyciągnąć do siebie.
-Kotku, nie denerwuj się, bo Ci zaszkodzi. Spokojnie, tylko spokojnie. -chyba chciał mnie uspokoić, ale tylko pogarszał sytuację. Wyrwała mu się i pociągnęłam Harry'ego za rękę. Weszliśmy w jakiś korytarz. Chyba prowadził do łazienek. Nie widział nas chyba nikt.
-Gdzie jest Oliwia.. - powiedziałam stanowczo i poczułam na policzkach gorące rumieńce. Zawrót głowy. Zachwiałam się, i złapałam ściany.
-Wszystko w porządku?? - Harry złapał mnie za rękę i w talii.
-Tak.. Ale nie o tym mamy gadać. Dlaczego zrobiłeś to Oliwii??- popatrzyłam mu w oczy. Były zacięte i wyrażały hardość..
-Tak myślałam.. Zabawka, bo masz dziewczynę. Prawda?? - mówiłam opanowanym głosem.
Ku mojemu zdziwieni pokiwał głową. Nie wytrzymałam i mocno dałam mu w twarz. Odwrócił głowę łapiąc się za policzek. Szybko jednak wymierzyłam mu drugi i kolejne. Potem oszło gładko. Dostał z pięści w twarz, z kolana w brzuch i chwilę potem siedziałam na Nim okrakiem, a jego twarz nie wyglądała jak zawsze. Usłyszałam ciche kroki i czyjeś mocne dłonie podniosły mnie na nogi. Harry ciężko dysząc nie potrafił sam wstać.
-Co Ty do cholery zrobiłaś?? Wytłumaczysz mi to??- wrzasnął rozwścieczony Louis.
-Niech On sie wytłumaczy!!
-Teraz?? On sam nie wstanie, a co dopiero ma się tłumaczyć.
Przybiegł Liam, który gdy zobaczył Hazzę i moje zakrwawione ręce i sukienkę wyciągnął telefon i zadzwonił po pogotowie. Wyszłam z restauracji i zapaliłam papierosa. Ze zdenerwowania nie miałąm pojęcia co mam ze sobą zrobić. Alice.. Tak. Wsiadłam w taksówkę i podałam adres. Po 20 minutach dojechałam. Zapłaciłam i wyszłam z samochodu. Zapukałam do drzwi i po chwili czerwonowłosa otworzyła mi drzwi.
Zaczęłam płakać.. Na tylko tyle było mnie stać w tym momencie.
-Car.. Wszystko się ułoży.. Zobaczysz.. - objęła mnie i powoli próbowałą uspokoić.
-Odbierz.. - szepnęła, gdy zadzwoniłą moja komórka.
-H- ha- halo.. - wyjąkałam w słuchawkę.
-Car, gdzie Ty do cholery jesteś?!?!- krzycza Lou.
- U Al.. Louis, przyjedź po mnie..- rozryczałam się w telefon i rozłączyłam.
-Widzisz?? Jest ok.. - uśmiechnęła się zachęcająco.
-JA POBIŁAM HARRY'EGO!!!!!!! - wrzasnęłam i chwiejnym krokiem wstałam.
-I nawet nie wiem, czy to będzie dziecko Lou -odwróciłam się i stanęłam oko w oko z Louisem.
-Jak to nie wiesz.. - wyszeptał..
----------------------------------------
Siema.. :( Muszę Was przeprosić, ale nie dodawałam, bo:
-brak weny,
-brak czasu,
-i tyle, ale lubię dawać kreseczki ^.^
Wgl.l Rozdział wyszedł taki.. nudny.. maślany.. ŻALOWY!!!!! ;,'(
Mam załamkę xdd
Ok. Koniec marudzenia. W nastęnym, obiecuję, że stanie się coś ekstra. Mam już mniej więcej napisany plan, więc wiem ;p
Buziole - Carmen <33
Super ci wyszedl. Prosze daj szybko next
OdpowiedzUsuńNastępny ma dodać Mika. Obiecała, że dodq dzisiaj, a Ona jestcbardziej obowiązkowa niż ja xdd
OdpowiedzUsuń