Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 stycznia 2013

Part XXVIII

*Z perspektywy Oliwi*


Zatłoczona Warszawa. Spaceruje po pobliskim parku z słuchawkami w uszach. Obserwuje małe dzieci, ludzi śpieszących się do pracy i coś co boli mnie najbardziej. Zakochane pary. Wciąż nie może dojść do mnie to, że osoba, którą kochałam, potraktowała mnie w ten sposób. Zaciągnęłam się świeżym powietrzem i spuściłam głowę, rozmyślając co będzie ze mną dalej. W pewnym momencie, zaczyna dzwonić mój telefon. Wyciągam go z kieszeni płaszczu i przyciskam zieloną słuchawkę.
Po głosie rozpoznaję, że to moja mama. Wtedy dopiero orientuję się, która jest godzina. Dochodzi 23:00. Przyspieszam kroku, wciąż prowadząc konwersacje z swoją matką.
Wtedy wpadam na kogoś. Szybko unoszę głowę, a telefon wypada mi z ręki. Prze de mną stoi...
-Oli! Oli, skarbie, telefon do ciebie. Proszę odbierz.- obudziła mnie babcia podając słuchawkę w dłoń.
-Halo?- mój głos był strasznie zachrypnięty.
-Oliwia! Boże, gdzieś ty jest?!- wtedy zorientowałam się, że rozmawiam z Liamem.
-Gdzieś, gdzie zapomnę o swoich problemach. Liam, proszę nie dzwońcie do mnie, wrócę za dwa tygodnie. Trzymajcie się. Pozdrów resztę.- usłyszałam jeszcze jego krzyk, ale oddałam telefon babci, rozłączając rozmowę. Źle się czułam... Źle się czułam z tym, że tak traktuję swoich przyjaciół. Niestety musiałam. Nie miałam wyboru. Nie mogłam powiedzieć im gdzie się znajduję. Muszę od tego wszystkiego odpocząć. 
-Wszystko w porządku skarbie?- spytała czule, a ja pokiwałam twierdząco głową.
-Tak.. Jest dobrze. Która jest godzina?- ziewnęłam i przeciągnęłam się leniwie.
-11:30. Śniadanie już gotowe. Zejdź za chwilę, bo wystygnie.- poczochrała mnie po włosach i wyszła.
Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki, gdzie suszyły się moje ubrania. Umyłam zęby, związałam włosy w niechlujnego koka i zmyłam resztki makijażu. Założyłam potargane jeansy i szeroką czarną koszulkę. Opuściłam pomieszczenie i zeszłam po schodach na dół. Weszłam do kuchni, gdzie na stole leżał talerz z jajecznicą i ciepła kawa. Ucałowałam babcię w policzek i zasiadłam do stołu.
-Smacznego.- rzuciła i opuściła pomieszczenie.
Moja babcia to na prawdę geniusz kulinarny. Nigdy nie jadłam lepszego śniadania. Nawet zamówiona pizza się z tym nie równała. Dopiłam napój do  końca i pozmywałam po sobie naczynia. Kątem oka zauważyłam, że babcia wraz z mamą siedzą w salonie oglądając jakieś nudne seriale. Przewróciłam oczami i wróciłam do pokoju, odpalając komputer. Zalogowałam się na facebooku i Twitterze, a wtedy mina mi zrzedła. Tysiace wiadomości, głównie z tym, że prze ze mnie Hazza leży w szpitalu, że zraniłam go, pobiłam, wykorzystałam. Na te pare tysięcy, tylko kilka było z współczuciem, pocieszeniem... Nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Dlaczego ludzie mnie tak nienawidzą? Nawet nie znają prawdy. Po moich policzkach znów zaczęły spływać słone łzy. Ostatnio byłam straszną beksą. Płakałam nawet po kilka razy dziennie. To było nie do uwierzenia. Co ten chłopak ze mną zrobił, co ja zrobiłam z sobą...   Muszę to skończyć. Tylko co? Moje beznadziejne życie, czy tą całą zakichaną sytuację?  Tak raczej to drugie. Popełnienie samobójstwa i tak w niczym nie pomoże, tlko pogorszy sprawę. Weszłam na stronę główną i zaczęłam pisać swoje przemówienie.
"Jesteście niemożliwe. Dlaczego osądzacie mnie, za głupotę swojego idola? Jakbyście się czuły, gdyby wasz chłopak miał dziewczynę, a wami zabawiał się pod niej nieobecność? A potem w jakiś dla was ważny dzień, ona przyleciała by ni stąd ni z owąd i zaczęła go całować, nie zwracając na was uwagi? Nic nie mam do niej, tylko do Harrego. Nie chcę go znać. Tyle i przestańcie mnie hejtować, tylko postawcie się w mojej sytuacji.
Pozdrawiam, Oliwia.xx". To samo opublikowałam na Facebooku i wyłączyłam komputer.
Postanowiłam nie kisić się w domu tylko zaczerpnąć świeżego powietrza. Tak też zrobiłam. Ubrałam czarną kurtkę i brązowe kozaki. Bez słowa opuściłam dom, kierując się wąską ścieżką nad Wisłę. Kochałam tam przesiadywać. W tym miejscu podejmowałam ciężkie i ważne dla mnie decyzję. W tym wypadku " Kogo kocham naprawdę? Harrego czy Zayna? A może żadnego z nich?".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz