*Z perspektywy Oliwi*
Gdy oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam, że jest szczęśliwy i naprawdę mnie kocha. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on chwycił moją twarz w swoje dłonie.
-Oliwia, jesteś dla mnie wszystkim, zapamiętaj.- powiedział i mocno mnie do siebie przytulił.
Czułam bicie jego serca, ciepło i zapach perfum, który rozpieszczał moje nozdrza. Miałam poczucie bezpieczeństwa, którego brakowało mi przy Harrym. Właśnie, Harry... znowu łzy cisnęły mi się do oczu.
Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego zawsze muszę trafiać na totalnych idiotów. To, że jest gwiazdą nie upoważnia go do traktowania ludzi jak przedmiotów. Byłam bardzo ciekawa co musiała pomyśleć Taylor. Z tego co mi wiadomo to dość ułożona dziewczyna i bardzo pomocna. Nie zasłużyła sobie na takiego bachora.
Pociągnęłam nosem i zacisnęłam wargi. Zayn na moje nieszczęście to zauważył.
-Oli... Ja wiem, że jest ci trudno. Mi też by było, więc doskonale cię rozumiem, ale proszę, daj mi szansę, a postaram się, by każdy twój dzień był lepszy od poprzedniego.- no i znów nie wytrzymałam. Pokapały mi słone krople, ale tym razem szczęścia. Wiedziałam, że komuś na mnie zależy i nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić. Uśmiechnęłam się słodko, a jego mina przybrała rozczulony wyraz.
-Dziękuję Zayn...- i wtedy coś we mnie pękło. To nie Harry był osobą, w której się zakochałam, lecz sam Malik. To przy nim odczuwałam te przyjemne uczucie w brzuchu, to przy nim chciało mi się żyć, to jego naprawdę kocham!
-Zayn!- krzyknęłam, a on stał zdezorientowany.
-O co chodzi, coś się stało?- zapytał z przerażeniem w głosie.
-Nie głuptasie, wreszcie coś do mnie doszło.- chłopak uniósł pytająco jedną brew i przyjrzał mi się z uwagą.
-Taak??- przeciągnął i zbliżył się do mnie.
-To ciebie tak naprawdę kocham! Nie Harrego, tylko ciebie!- przyciągnął mnie natychmiastowo do siebie i po raz kolejny złożył na moich ustach gorący pocałunek. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Oderwałam się niechętnie od mulata, wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam.
-Halo?- rzuciłam miło.
-Oli?! Oli! Jakie szczęście, nawet nie wiesz jak się martwiliśmy!- po głosie rozpoznałam, że rozmawiam z Niallem. Pokręciłam głową z dezaprobatą i cicho zachichotałam.
-Nie potrzebnie, wszystko jest ok.- odpowiedziałam przekonująco.
-Słuchaj, musisz szybko wrócić do klubu. Opowiemy ci o co chodzi na miejscu, nie wlekaj, proszę, do zobaczenia.- rzucił i rozłączył się. Schowałam swojego iPhone'a.
-Co się stało?- mina Malika przybrała pytający wyraz.
-Żebym to ja sama wiedziała. To podobno ważne, więc mamy szybko wracać do klubu.- skinął głową, złapał mnie za rękę i żwawym krokiem wróciliśmy do restauracji, nie klubu. Pijanemu Niallerowi coś się pokręciło. No tak u nich wódka od razu się z tym kojarzy. Dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do środka. Na nasz widok Liam z Horankiem wytrzeszczyli oczy.
-Przejdźcie do rzeczy.- machnęłam ręką, a oni potrząsnęli głowami.
-Więc...Na początek bardzo nam przykro, Har...- przerwałam im.
-Nie obchodzi mnie Styles.- najwyraźniej zrozumieli.
-No, bo Caroline jak się o tym dowiedziała, togo pobiła, nie wiem , skąd ta kobieta wzięła tyle siły, ale Hazza leży w szpitalu, a...- poczułam jak robi mi się słabo.
-Coo?!- krzyknęłam tak głośno, że nie którzy nawet przystanęli w tańcu i zmierzyli mnie wzrokiem.
-A co z nią? Przecież ona jest w ciąży!- zakryłam twarz rękami i próbowałam zrozumieć całą tą zakichaną sytuację.
-Siedzi u jakiejś Alice, Louis za nią pojechał.- oznajmił Liam.
-Jedziemy do Harrego.- zakomunikował Zayn i wszyscy pobiegliśmy za nim do samochodu. Razem z Niallem zajęliśmy tylne miejsca i przytuliliśmy się do siebie.
-Ten Sylwester jest beznadziejny...- zrobił smutną minę.
-To wszystko moja wina, gdybym nie pojawiła się w waszym życiu było by ok.- wbiłam wzrok w szybę.
-Co ty wygadujesz? Bez ciebie nie miał bym tego co najważniejsze, miłości.- Liam spojrzał na niego, a potem na mnie.
-To wy jesteście razem?- uniósł pytająco brwi.
-Tak.- szepnął dumnie mulat.
-A ja nie miałbym super przyjaciółki.- przytulił mnie blondas, ja wtuliłam się w jego tors.
-Nie byłoby mamy Direction, takiej prawdziwej.- dodał, gdy Zayn chciał zakomunikować, że to on za nią robi, a raczej robił.
-Dziękuję wam chłopaki. Jesteście kochani.- wyszczerzyli się zabawnie i zaczęli rozmowę, a ja myślałam o Hazzie. Nawet pomimo tego jak chamsko się zachował i tak coś jeszcze do niego czułam, nie tak głębokiego jak do Malika, ale jednak coś.
Dojechaliśmy na miejsce. Wyleciałam z auta i szybko pobiegłam do recepcji.
-Dobry wieczór, gdzie leży pan Harry Styles?- zapytałam zdyszana starszej pani.
-Sala numer 23.- uśmiechnęła się troskliwie, a ja szybko poszłam w tamtą stronę. Otworzyłam drzwi i wolnym krokiem udałam się do jego łóżka. Leżał nieprzytomny, z licznymi bandażami na głowie.
Na ten widok zachciało mi się płakać, ale musiałam być twarda.
Usiadłam obok na krześle i zaczęłam głaskać jego bujne loki.
Poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam starszego pana w białym fartuchu.
-Panie doktorze, co mu jest?- zapytałam lekko wystraszona.
-Ma złamane prawe żebro, zwichniętą rękę i kostkę.- głośno przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięść. Caroline przesadziła. Nie chciałam by mieszała się w moje problemy, kocham ją jak siostrę i całkowicie rozumiem jej zachowanie, ale mogła nie targnąć aż w tak brutalny sposób na jego zdrowie.
-Kiedy wyjdzie?- zapytał Niall łamiącym się głosem.
-Za jakieś trzy dni, jak wszystko będzie porządku.- puścił nam oczko i opuścił salę. Wtedy dopiero zorientowałam się, że chłopaki już dotarli.
Zayn podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz...- pogłaskałam Stylesa po policzku i upadłam na ziemię. Jak się okazało siedziałam na krawędzi, a swoim upadkiem obudziłam Hazzę.
__________________________________________________________________
Kolejny rozdział.:) Tak jak zagłosowałyście, Oli jest z Zaynem.:)
Cudne.prosze szybko next
OdpowiedzUsuńDziś dodam kolejny, a następny Karolina.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Doma&Carmen.<3