Łączna liczba wyświetleń

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział XVII

*Z perspektywy Oliwii*


Nadszedł dzień, którego razem z Caroline tak bardzo wyczekiwałyśmy, który zawsze chciałyśmy tu spędzić- Sylwester. Już od kilku dni cały swój wolny czas straciłyśmy  w sklepach, galeriach handlowych i na wystawach. Powodem był brak idealnej sukienki na ten wieczór, a zwłaszcza, że chłopcy zabierali nas do jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji w Londynie, gdzie oprócz nich miało zjawić się kilka innych wielkich gwiazd. Nie chciałyśmy przynieść im wstydu więc rewelacyjny wygląd to była podstawa. Wreszcie po kilku kolejnych godzinach szukania znalazłyśmy coś w sam raz dla siebie. Carmen wybrała sobie piękną sukienkę w kolorze lśniącej kawy, która idealnie podkreślała jej zgrabną talię i smukłe nogi. Buty zakupiła pod ten sam kolor. Jednym słowem wyglądała nieziemsko. Ja natomiast znalazłam dla siebie coś zwykłego, a zarazem magicznego. Moja sukienka biła fioletem po oczach. Jej zwykły krój pozostawiał nie dosyt. Dość duży kwiat zdobiący górną część dodawał uroku. Wrzosowe szpilki idealnie z nią kontrastowały. Zadowolone z zakupów udałyśmy się wprost do fryzjera. Nie było już czasu na powrót do domu, gdyż do zabawy pozostały tylko trzy godziny. Na tą wizytę umówione byłyśmy już od tygodnia, dlatego też nie musiałyśmy czekać w kolejce. 
-Zapraszam pannę Caroline.- odezwał się miły głos kobiety w średnim wieku.
-Słyszysz? Wołają mnie.- pisnęła radośnie.
-No co ty nie powiesz.- przewróciłam oczami na co przyjaciółka zachichotała.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- uniosła brew, gdyż zaczęłam mierzyć ją wzrokiem.
-Bo muszę się nacieszyć twoim widokiem, za chwilę będziesz podrasowaną panią Tomlinson.- oby dwie wybuchłyśmy śmiechem, a Car weszła do pomieszczenia. Z nudów zaczęłam przyglądać si swojemu perfekcyjnemu manicure i machać nogami. Ziewnęłam kila razy i wyciągnęłam telefon. Często miałam zwyczaj grać w Angry Birds, a zwłaszcza w takich sytuacjach. Po chwili dostałam sms-a. Weszłam w wiadomości i odczytałam jego zawartość.
"Hej dziewczyny, za jakieś dwie godziny podjedzie pod wasz dom limuzyna, my będziemy czekać na miejscu. Miłej zabawy. Zayn xx". Szybko odpisałam chłopakowi i włożyłam komórkę z powrotem do torebki. Usłyszałam otwieranie drzwi.
-Panna Oliwia?- śmiesznie zaakcentowała fryzjerka.
-Tak.- posłałam jej zabawne spojrzenie, a ona gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Usiadłam na czarnym skórzanym fotelu, tuż przed dużym lustrem.
-Dzień dobry. Przejrzałam wszystkie pani propozycje i wybrałam idealną fryzurę. Niech tylko teraz pani pokaże mi swoją kreację.- nadawała jak katarynka.
-A tak jasne. Już.- z różowej torby wyciągnęłam sukienkę. Przyjrzała się jej i uśmiechnęła.
-Idealna..- zamruczała i zabrała się do roboty. Umyła moje włosy, a pojedyncze kosmyki włosów pofarbowała na złocisty blond. Po zrobieniu pasemek zabrała się za zrobienie mi grzywki na prawą stronę. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie dzisiejszy wieczór. Miałam cichą nadzieje, że to będzie najlepszy początek Nowego Roku w moim życiu. Nagle poczułam jak kobieta zaczyna mi robić trwałe fale.
-Gotowe.- kiwnęła głową z uznaniem i okręciła mój fotel w kierunku lustra. Zatkało mnie. Nigdy nie spodziewałam się, że będę tak wyglądać.
-Bardzo pani dziękuję, wykonała pani kawał dobrej roboty.- wstałam i mimowolnie przytuliłam kobietę.
-Do usług. Do zobaczenia.- ucałowała mnie w policzek.
-Do widzenia.- pomachałam jej ręką i ledwo co wyszłam, a już wpadłam na jakąś dziewczynę.
-Bardzo cię przepra...Caroline?!- krzyknęłam z ekscytacją w głosie.
-Oli?! Czy to na pewno ty?- wybałuszyła oczy. Zaczęłyśmy się głośno śmiać i przytulać.
-Jak ci pięknie w tej fryzurze.- zachwycała się.
-Tobie to dopiero bosko w tym koku!- pisnęłam na co ona tylko się skrzywiła. Przewróciłam oczami i chwyciłam ją pod rękę. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Szybko pojechałyśmy pod nasz dom. Wyskoczyłyśmy z auta jak oparzone i szybko pobiegłyśmy do środka. Każda z nas pobiegła do swoich pokojów. Wparowałam do łazienki jak wichura. Szybko zdjęłam swoje ubrania i założyłam swoją kreację.
Oczy podkreśliłam tuszem, eyelinerem oraz czarnym cieniem, usta błyszczykiem, a policzki bronzerem. Na koniec umyłam zęby i spojrzałam w lustro. Byłam z siebie dumna. Czułam, że nie zawiodę chłopaków i Harrego. Spełniona wyszłam z łazienki wpakowałam do kopertówki telefon, portfel, kosmetyki i lusterko. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół, gdzie czekała już Caroline. Miała bardzo mocny makijaż, który podkreślał jej ciemne oczy. Założyłam szpilki i ubrałam płaszcz. Carmen poszła w moje ślady i po paru minutach byłyśmy już gotowe.
-Jak myślisz? Chłopakom się spodoba?- uniosłam jedną brew.
-No jasne, my im się podobamy w zwykłych ubraniach, a co dopiero w tym.- zażartowała i znowu wywołała  uśmiech na moich ustach. Usłyszałam dźwięk samochodu. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam, że na nasz podjazd wjechała czarna limuzyna.
-Caroline, już jest, zbieramy się.- złapałam za kluczę, wyszłyśmy z domu i zamknęłyśmy go.
Z auta wyszedł szofer i odtworzył nam drzwi, za co obdarowałyśmy go wdzięcznym spojrzeniem oraz radosnym "Dzień dobry!". Wnętrze było nowocześnie wyposażone. Duża plazma, stolik z winem i muzyka zapewniły nam wesołą i ciekawą w gruncie rzeczy podróż. Wreszcie dojechałyśmy na miejsce.
-Caroline, to tu.- głośno przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki wdech.
-Spokojnie Oli, będzie ok.- położyła mi rękę na ramieniu w ten sposób dodając otuchy.
Drzwi się otworzyły, a nas oślepił blask fleszy. Zaraz obok limuzyny stali chłopcy. Na nasz widok otworzyli szeroko buzie, a ich gałki oczne powiększyły się do nie realnych rozmiarów.
-O mój boże wyglądacie cudnie!- krzyknął Lou i przyciągnął do siebie Carmen, namiętnie ją całując.
-Tak to prawda.- Hazza delikatnie się uśmiechnął, ale nic więcej nie zrobił. Zdziwiło mnie to trochę, ale zignorowałam to. Liam i Zayn przyglądali mi się łapczywie, a Niall pożerał wzrokiem Car. Cicho zachichotałam i weszliśmy na czerwony dywan. Zadawano nam dużo pytań typu "Louis czy to twoja dziewczyna?", "Kim są te dwie piękności?". Lou oczywiście razem z Caroline szli wtuleni w siebie, a Harry nawet nie złapał mnie za rękę i starał się zachowywać między nami stanowczą odległość. Spuściłam głowę, ale zaraz poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii. Tym kimś okazał się być Zayn. Posłałam mu wdzięczny uśmiech i szłam już trochę pewniej. Weszliśmy do środka, gdzie było znacznie ciszej i nie roiło się od dziennikarzy.  Całą siódemką usiedliśmy przy stoliku wynajętym specjalnie dla nas. Zajęłam miejsce między Zaynem, a Liamem. Na przeciwko mnie siedział Hazza. Starał się omijać mój wzrok co jeszcze bardziej podsycało moją ciekawość. Louis zaczął nalewać nam wino do lampek.
-Moi kochani, za zdrowie, młodość, szczęście i za nasze piękne kobiety.- uniosłam obie brwi i zaczęłam kiwać głową z uznaniem. Zaśmialiśmy się i unieśliśmy lampki stukając o nie. Wypiliśmy ich zawartość i zaśmieliśmy się głośno. Do restauracji zaczęło schodzić się co raz więcej sławnych osób między innymi Justin Bieber, The Wanted, Pitbull, JLO, Bruno Mars i Lady Gaga. Przyglądałam się temu z ekscytacją na twarzy. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam głowę i spotkałam się z oczami Malika. Spuściłam wzrok i zaczęłam konsumować potrawy. Louis poprosił Car do tańca, Liam rozmawiał z jakąś dziewczyną w uroczych loczkach, Niall wsuwał jedzenie, a Harry siedział zamyślony.
-Stary, może zabrałbyś swoją dziewczynę do tańca, a nie siedział jak jakiś przygłup, nawet jak z Niallerem się tak nie zachowujemy. I takie szczęście byśmy docenili.- Malik wygarnął w dość łagodny sposób Stylesowi. Ten tylko groźnie zmierzył go wzrokiem.
-Sorry, ale..- nie dokończył gdyż przerwał mu pisk jakiejś dziwnie mi znajomej blondyny, biegnącej w jego kierunku. Chłopak gwałtownie wstał z miejsca, a ja myślałam, że to jego kolejna fanka. Na twarzy Zayna malował się gniew połączony z radością. Jakby bił się z dwoma przeciwnymi uczuciami.
-Harry!- wtedy dokładnie przyjrzałam się jej twarzy. To była Taylor Swift. Myślałam, że ona i Hazza to bardzo dobrzy znajomi, ale po tym co zobaczyłam, zagotowało mi się w brzuchu i zakręciło w głowie.
Jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. gdy dziewczyna skończyła całować Stylesa, natychmiast do nich podeszłam.
-Cześć, jestem Oliwia. Chciałam wam życzyć szczęścia. Na mnie już pora. Miłej zabawy.- wymusiłam się na sztuczny uśmiech i pewnym siebie krokiem opuściłam sale. Byłam z siebie dumna. Dumna z tego, że nie pokazałam mu, że jestem delikatna i czuła, oraz udowodniłam mu, że wcale nie był dla mnie kimś ważnym. Wtedy doszło do mnie co się stało. Łzy samowolnie zaczęły spływać po mojej twarzy. Nic sobie z tego nie robiłam. Biegłam prosto przed siebie. Delikatnie prószący śnieg zdobił moje fale. Myślałam, że to będzie najlepszy Sylwester w moim życiu, że dużo zyskam, a tym czasem straciłam chłopaka, który nie był mi obojętny i wszystko co liczyło się dla mnie. Dobiegłam na most na Tamizie. Oparłam się o barierkę i spuściłam głowę w dół. Wtedy dostrzegłam bransoletkę od Harrego, na której wyraźnie zapewniał mnie, że jego uczucie jest prawdziwe. Okazało się, że byłam tylko zabawką, na okres gdy jego dziewczyna była daleko. Nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nigdy nie miałam chłopaka, mówili mi, że nie wiem co tracę, ale jak się okazało miałam słuszność. Nie mam szczęścia do facetów. Nie wiem ile tak stałam, ale w pewnej chwili usłyszałam  wołania. Podniosłam głowę i spojrzałam w lewo.
-Oli!- w moim kierunku biegł Zayn.
-Oli.. Wszędzie cię szukam już od czterech godzin, za chwilę północ.- chwycił mnie za ramiona.
-Wszyscy o tym wiedzieliście...Dlacze...- przerwał mi.
-Nie Oli, nie wiedzieliśmy, zapewniał nas, że dał sobie z nią spokój, ja jednak nie byłem tego taki pewny.  Tak mi przykro. Nie zasłużyłaś na takie potraktowanie.- przytulił mnie mocno do siebie. Czułam bicie jego serca, które z sekundy na sekundę było coraz szybsze i mocniejsze.
-Zayn, ale ja.. ja straciłam wszystko w jeden z najważniejszych dni w roku. Wiesz co to znaczy stracić osobę, na której ci zależy w Sylwestrową noc? Stracić poczucie własnej wartości? Dowiedzieć się, że przez cały czas robiło się za czyjąś zabawkę na okres tymczasowy?- mówiłam z gniewem w głosie, który z każdym słowem się łamał.
-Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale wiem jak to jest kochać osobę, która o tym nie wie i nie móc jej nawet tego okazać.- spuścił wzrok.
-Leć do niej, nie stój tu ze mną, przyzwyczaiłam się do tego, że życie mnie nie rozpieszcza. Idź jej to teraz powiedz.-wysiliłam się na uśmiech.
-Mówisz, że mam jej to powiedzieć.. Jesteś pewna? A co jak ona przeżywa trudną sytuację sercową, a ja mogę tylko pogorszyć jej stan?- podrapał się w tył głowy.
-Ona to zrozumie, w końcu sama cierpi.- pociągnęłam nosem.
-Dobrze zrobię to.- powiedział trochę pewniej.
-Leć..-szepnęłam.
-Ale ta osoba jest tu teraz, ze mną...- zaczęłam gwałtownie rozglądać się na boki, ale nikogo nie dostrzegłam.
-Gdzie?- zapytałam cicho.
-Stoi prze de mną. - wtedy otworzyłam szeroko buzię.
-Oliwia...Ja cię kocham. Odkąd cię zobaczyłem poczułem do ciebie coś więcej niż do innych dziewczyn. Myślałem, że to normalne i widziałem jak patrzą na ciebie tamci. Odpuściłem. Jednak to uczucie, gdy cię nie było, lub gdy byłaś w pobliżu nie dawało mi spokoju. Teraz jestem już pewny tego co czuję. Oli...Kocham cię całym swoim sercem, duszą i ciałem i obiecuję ci, że nikt i nic nigdy tego nie zmieni. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, bez ciebie nie ma ono sensu. Moim jedynym marzeniem jest być przy tobie zawsze, budzić się pu twojego boku i przytulać gdy ci smutno...- patrzyłam na niego jak w obrazek.
Jednak bałam mu się zaufać. Czułam, że jest inny, ale sytuacja z Harrym spowodowała, że odczuwałam lęk.
-Oli.. za minutę północ. Żegnamy stary rok 2012 i witamy nowy 2013. Chcę, żebyś od tego Nowego Roku była zawsze u mego boku.- nagle usłyszeliśmy jak Big Ben zaczął bić. Wybiła 00:00. Malik przyciągnął mnie do siebie i namiętnie wpił się w moje wargi. Poczułam dziwne ukucie w brzuchu, którego nigdy nie odczuwałam przy Harrym.  Niebo rozświetliły tysiące błysków i wystrzelanych fajarwerków. Chłopak objął mnie w pasie, nie przestając całować. Wraz z Nowym Rokiem narodziła się nowa, lecz tym razem szczera i prawdziwa miłość.

___________________________________________________________
Obiecany rozdział, po długiej nie obecności. Z tego co wynikło z ankiet, Oli
 zaczyna darzyć uczuciem Zayna. Zachęcamy do dalszych głosowań
i komentowania. Miłego czytania.
Doma&Carmen.<3

1 komentarz: